Wspaniały to był wyścig, nie zapomnimy go nigdy. Otóż nie. Do wspaniałego wyścigu, a konkretnie wspaniałego ścigania, było mu daleko. Co nie znaczy, że było to słabe widowisko, jeśli chodzi o emocje. Tych, także negatywnych, mieliśmy aż nadto. A oceny? Jeśli my nie zgadzamy się ze sobą, to życzymy Wam po prostu miłego pisania komentarzy.

Mercedes

Mercedes

Hamilton - 7,83

I jak tutaj ocenić Hamiltona, który w teorii pojechał świetne kwalifikacje oraz wyścig, ale nie ustrzegł się błędów? W teorii zrobił wszystko, co do niego należało. Odrobił stratę punktową do Verstappena i przed Abu Zabi stawia się w dużo łatwiejszej roli. W kwalifikacjach najlepsze UKOŃCZONE okrążenie należało do niego mimo lepiej dysponowanych w tej sesji Red Bulli (no dobra, jednego). W wyścigu bezapelacyjnie dysponował najszybszym samochodem, ale Verstappen postawił mu bardzo twarde warunki. Podobnie twarde jak struktura zderzeniowa w bolidzie Holendra. Wjechanie Lewisa w tył swojego rywala na zawsze pozostanie zagadką dziejów. Jasne, Max wcisnął hamulec, ale Brytyjczyk nie jest tutaj bez winy, jadąc bezmyślnie za zwalniającym autem. Dodatkowo duży błąd na drugim restarcie i zrobienie dwupasmowej autostrady po swojej wewnętrznej dla auta #33. Do perfekcji było daleko.

Bottas - 7,67

Tym razem Fin przyjechał przygotowany. Tor w Dżuddżie podobał mu się od początku i można to było zauważyć po jego wynikach. Świetna praca na swoje konto, ale i dla zespołu. W kwalifikacjach był bardzo blisko za Lewisem, ale też przed Maxem, co bardzo pomogło na starcie do wyścigu. Nie uniknął błędu na pierwszym restarcie, gdzie jego zablokowane kola omal nie skończyły w tyle Verstappena. To zrzuciło go o dwie pozycje, a VSC nie ułatwiały mu powrotu na pudło. Nadal jednak to był pozytywny występ Fina, który zapewnił sobie podium w generalce i bardzo przybliżył Mercedesa do wygranej w "konstruktorce".

Red Bull

Verstappen - 6

Pół człowiek, pół polaryzator. Kierowca, który z jednej strony sprawiał, że zbieraliśmy szczękę z podłogi, a z drugiej zgrzytaliśmy zębami przy niektórych akcjach na torze. W kwalifikacjach był blisko okrążenia, które wpisałoby się do panteonu najlepszych w historii, ale wszystko zniszczył błąd w ostatnim zakręcie. Zupełnie inaczej wyglądało to w niedzielę. Kolejny raz mogliśmy się przekonać, jak cienka jest linia pomiędzy jazdą na limicie a torowym chamstwem. Verstappen dwukrotnie wyprzedzał Hamiltona poza torem, robiąc wszystko, żeby zostawić mu jeden wybór - albo odpuszczasz, albo się zderzamy. Dwukrotnie za to ukarany (raz tylko umową z Masim), a na sam koniec uwikłany w przedziwną sytuację na 37. okrążeniu z Lewisem, gdzie sędziowie orzekli o jego winie na podstawie telemetrii. Nie można jednak zapomnieć o fantastycznym manewrze wyprzedzania na drugim restarcie, gdzie kolejny raz w tym sezonie pokazał jaja ze stali.

Perez - 2,33

Powiedzieć, że Checo zawiódł, to... powiedzieć prawdę. Słaby w piątek, gdzie ewidentnie nie mógł znaleźć odpowiednich ustawień i tempa, a na tle Maxa wyglądał fatalnie. Sobota była już sporo lepsza, ale nadal daleka od oczekiwań. Przegrana z Leclerciem i piąte miejsce o 0,002 s przed Pierrem Gasly'm to wynik daleki od możliwości samochodu. W niedzielę Perez zakończył weekend tak, jak go zaczął. Po pierwszym restarcie zapomniał o istnieniu Ferrari po swojej lewej stronie i sam się wyeliminował z wyścigu, zahaczając o jego przednie koło. Bohater ostatnich rund praktycznie przekreślił szanse Red Bulla na tytuł konstruktorów. Słabo, panie Sergio, słabo.

Lando Norris

McLaren

Norris - 6,5

Najbardziej pechowy kierowca w niedzielę. W kwalifikacjach kolejny raz lepszy od kolegi z zespołu. To też było możliwe przez zmianę opon w Q2 na miękką mieszankę. Wyścig to była zupełnie inna historia, bo Lando zjechał do boksu przed czerwoną flagą. Oba przerwania wyścigu zrzuciły go w pewnym momencie na ostatnią pozycję. Wyratował punkt, ale koniec sezonu w wykonaniu Lando i McLarena jest daleki od oczekiwań.

Ricciardo - 6,83

Wynik niestety nie mówi całej historii. W pewnym sensie pracować na końcowe P5 w wyścigu zaczął już dzień wcześniej, w Q2, z którego... nie wyszedł. Dzięki temu nie ruszał na softach i nie pędził do alei, gdy tylko dyrekcja wyścigu wylosowała samochód bezpieczeństwa. Po pokazaniu czerwonej flagi za darmo zmienił opony, przetrwał starty, został objechany przez Bottasa i dowiózł dużo punktów. Po pechu w Katarze w Arabii uśmiechnęło się do niego szczęście, którego nie wyrzucił do śmietnika.

Aston Martin

Stroll - 4,83

Tempo zielonych samochodów w ten weekend było żadne, więc P18 w kwalifikacjach Lance'a przy P17 Seba nie jest jakimś strasznym laniem, choć gdyby Schumacher włączył DRS, wyglądałoby to fatalnie. W wyścigu nie robił niczego specjalnego, po prostu czekając, aż jedni odpadną, inni się obrócą, a inni wjadą w Vettela. W szalonych GP nierobieniem niczego złego też można coś ugrać, a Kanadyjczyk ugrał 11. miejsce. Na papierze - okej.

Vettel - 5,67

Po starcie z dalszej części stawki, czerwonych flagach, chaosie z przodu stawki i innych dziwnych rzeczach nagle znalazł się nawet w punktach. Astony były za wolne, by dowieźć to w normalnych okolicznościach. Na szczęście z pomocą przyszły pojedynki z Yukim i Kimim, po których Niemiec musiał się wycofać. Za pierwszą winy nie ponosił, przy drugiej zdania są już bardziej podzielone.

Alpine

Ocon - 8,83

Tym razem to właśnie Esteban zasługuje na tytuł Forresta Gumpa wyścigu, jednak w pełni sobie na to zasłużył, a do pełni szczęścia zabrakło kilkunastu metrów. Fenomenalne okrążenie kwalifikacyjne i ostatecznie 9. pole startowe to dosłownie maksimum tego, co dało się uzyskać. Sporo szczęścia przy czerwonych flagach, bardzo przytomne zachowanie przy restartach i tempo wyścigowe, które umożliwiło zostawienie Daniela Ricciardo za plecami. Niestety Bottas zdołał wyprzedzić Ocona na dosłownie ostatnich metrach - P4 to nadal świetny rezultat!

Alonso - 3,83

Królu złoty, to chyba nie był twój weekend. W kwalifikacjach było wolniej od kolegi z zespołu, a po czerwonych flagach cały wyścig wyglądał już tylko coraz gorzej. Dodatkowo jeszcze na pewnym etapie rywalizacji Nando zaliczył bardzo groźny obrót, w którym niewiele zabrakło do tego, żeby został uderzony przez kierowców jadących za nim. Skończyło się dopiero na 13. pozycji, za Nicholasem Latifim. 

Ferrari

Leclerc - 8,33

W sobotę Charles zdecydowanie błyszczał - najpierw pewne wejście do Q3 i zostawienie McLarenów za plecami, a potem jeszcze wydrapanie 4. pola startowego Gasly'emu i Perezowi(!). W wyścigu nie było już tak kolorowo, jednak Monakijczykowi zabrakło także odrobiny szczęścia przy neutralizacjach. Ostatecznie zakończył on zmagania na 7. pozycji po incydencie z Checo przy restarcie i rywalizacji z zespołowym partnerem. Prędkość była, zabrakło szczęścia i może czegoś jeszcze. Na minus gruby dzwon w treningu, ale na szczęście wiedział, kiedy się pomylić, więc wybrał piątek.

Sainz - 6,67

W kwalifikacjach Hiszpan był bardzo szybki i wszystko wyglądało obiecująco, gdyby nie obrót i delikatne uszkodzenie tylnego skrzydła. Nie udało się już uzyskać konkurencyjnego czasu i ostatecznie Carlos ruszał dopiero z P15. Neutralizacje nie dały mu znaczącej przewagi, ale pozwoliły odrobić część strat, by jednak finalnie w drugiej połowie wyścigu powalczyć przez moment z Charlesem. Niedziela zdecydowanie lepsza niż sobota, a najważniejsze to punkty dowiezione przez tę parę. Sobotni błąd sprawia, że tym razem to Hiszpan był tym "odrobinę słabszym" z Ferrari.

AlphaTauri

AlphaTauri

Gasly - 8,17

W ostatnich tygodniach można odnieść wrażenie, że AlphaTauri korzysta z dwóch różnych bolidów - w sobotę Pierre i Yuki mają bardzo konkurencyjną konstrukcję, a w niedzielę bardziej przypomina ona dawne auta Toro Rosso. Tym razem do czasu Pereza zabrakło w kwalifikacjach 0,002 s (!) i nie udało się także wygrać z Leclerciem, ale P6 to nadal świetny rezultat. Co ciekawe, mimo zawirowań w związku z czerwonymi flagami i znowu nie tak błyskotliwemu tempu wyścigowemu Francuz dojechał do mety na tej samej pozycji. Kolejny dobry weekend Gasly'ego.

Tsunoda - 2,33

Za kwalifikacje Yukiego nie można się specjalnie czepiać - P8 i 0,3 s straty do kolegi z ekipy. W niedzielę, jak to zwykle Yuki, musiał uwikłać się w jakieś zamieszanie. Agresywny początek wyścigu, mocna walka i próby wyprzedzania po zewnętrznej, a finalnie błąd w rywalizacji z Vettelem i oderwane przednie skrzydło. Finalnie kierowca AlphaTauri doczłapał się do mety na 14. pozycji. Szkoda, bo pomyłka niepotrzebna, niby mała, ale głupawa, a w skutkach spora i niestety wymazująca pozytywy.

Alfa Romeo

Raikkonen - 3,17

Jego kolega pokazał, że Alfa miała tempo na top 10. Kimi jednak go nie miał. To był jeden z tych nieco nijakich weekendów Fina. Mimo chaosu nie udało mu się przebić choćby fartem specjalnie do przodu, a po kolizji z Vettelem, gdzie zakładał dużą współpracę Niemca przy swoim optymistycznym manewrze, nie miał już o co walczyć. P15 i tyle. 

Giovinazzi - 8

Swój przedostatni weekend Antonio rozegrał tak, by Pascal Picci miał jeszcze większy ból dyfuzora o skład Alfy na przyszły rok. Od początku czuł się dobrze, tempo zaznaczał już w treningach, a w kwalifikacjach zameldował się w Q3 i to na średniej mieszance. Darmowa zmiana przy czerwonej fladze, uniknięcie kłopotów i P9 na mecie. Naprawdę fajny, mocny występ, dzięki któremu może opowiadać, że coś tam w F1 czasem pokazywał. Molto bene, Antonio.

Nikita Mazepin

Haas

Schumacher - 1,33

Szybszy od Nikity, ale to żadna nowość. Bliski połknięcia Strolla, ale popełnił mały błąd, zapominając o systemie DRS. Szkoda, bo Aston może i cierpiał, ale zawsze wynik szedłby w świat. Większa szkoda natomiast tego, że w pogoni za Russellem przesadził w T22 i w konsekwencji sprawdził wytrzymałość barier. Duży, kosztowny i niewymuszony błąd, w zasadzie nawet lekko niebezpieczny. Kilka dociągnięć i byłby to super weekend, a tak ocena jest zupełnie inna.

Mazepin - brak

W sobotę jak zwykle, czyli bez pewności i sporo wolniej od Micka. O niedzieli nie można powiedzieć za wiele, chociaż również zakończył rywalizację przedwczesną kraksą. Nie był to jednak wielki błąd Rosjanina, ale pechowa i niefortunna sytuacja, z której trudno byłoby wyjść obronną ręką. Trudno go ocenić.

Williams

Russell - brak

Nie licząc tego, że nie dojechał do mety (oczywiście nie ze swojej winy), był to po prostu zwykły występ George'a w środku stawki, walcząc tak naprawdę o nic. Awansował do Q2, pokonał kolegę, stracił kilka miejsc na otwarcie wyścigu i to wszystko. Również niełatwo dać jakąś sensowną notę przez DNFa.

Latifi - 5

Miał nieco pretensji do siebie po kwalifikacjach, czując, że dało się zrobić więcej i spokojnie awansować do Q2. W wyścigu nie odegrał żadnej znaczącej roli i ukończył go na 12. miejscu, korzystając na tym, że rywale mieli trochę kłopotów.

GP Arabii Saudyjskiej

Wszystkie oceny redakcji

KierowcaOcena - BudnikOcena - JazienickiOcena - Pokrzywiński
Lewis Hamilton887,5
Valtteri Bottas87,57,5
Max Verstappen56,56,5
Sergio Perez22,52,5
Lando Norris6,576
Daniel Ricciardo7,56,56,5
 Lance Stroll 4,555
Sebastian Vettel65,55,5
Esteban Ocon998,5
Fernando Alonso3,544
Charles Leclerc8,58,58
Carlos Sainz 76,56,5
Pierre Gasly 88,58
Yuki Tsunoda223
Kimi Raikkonen2,53,53,5
Antonio Giovinazzi88,57,5
Mick Schumacher112
Nikita Mazepinbrakbrakbrak
George Russellbrakbrakbrak
Nicholas Latifi555