Dla większości kibiców hasło „polska firma w F1” w sposób oczywisty kojarzy się z PKN ORLEN. Słusznie, ale warto wiedzieć, że przed paliwowym potentatem w królowej motosportu jako sponsorzy zagościły inne firmy znad Wisły. Jedna z nich w świat wielkiego motosportu weszła już w latach 20-tych i była to marka istniejąca do dziś!
Napędzani Kubicą
Zacznijmy od czasów nam najbliższych, związanych ze wzrostem popularności F1 w Polsce dzięki występom Roberta Kubicy. Przed Orlenem ostatnią polską firmą obecną w F1 był inny koncern naftowy, ale nie z Płocka, a z Gdańska. W sezonie 2018 Grupa Lotos była parterem zespołu Williams, w którym Robert był kierowcą testowym, chociaż jej wsparcie do momentu pojawienia się Rosjan z SMP, sponsorujących Siergieja Sirotkina, mogło wystarczyć na nieco więcej niż rezerwę. Logotypy Lotosu odnaleźć można było na kombinezonie i koszulkach polskiego kierowcy.
W latach 2010-12 polski dom maklerski X-Trade Brokers został jednym z kilku oficjalnych sponsorów zespołu McLaren, a niewielkie loga firmy były widoczne pokrywie silnika, tuż za górnym wlotem powietrza, a także na kombinezonach Lewisa Hamiltona i Jensona Buttona.
W sezonie 2010, gdy Kubica startował w zespole Renault, na charakterystycznych żółtych barwach kombinezonów kierowców i mechaników zobaczyć można było logo polskiego napoju energetyzującego N-GINE. Członkowie używali również z butelek z nazwą produktu, lecz nie wiemy, czy w środku był napój produkowany w Zabierzowie pod Krakowem.
W historii F1 zapisała się też polska spółka FutoroCoin - była to pierwsza firma z branży kryptowalut, sponsorująca zespół. Na sezony 2019 i 2020 podpisano kontrakt z Aston Martin Red Bull Racing, w ramach którego logo firmy umieszczone było na na kombinezonach kierowców i mechaników, a wartość kontraktu szacowana była od 1 do 2 milionów euro rocznie.
Leciał z nimi pilot
Przed wejściem Roberta do F1 sport ten nie był priorytetową platformą do promowania się dla polskich firm. Mimo tego, w połowie lat 90-tych polski akcent odnaleźć można było na bolidach jednej z ekip.
W 1996 roku ważnym udziałowcem w polskich zakładach lotniczych PZL Świdnik zostało szwedzkie konsorcjum lotnicze. Skandynawowie, chcąc promować flagowy produkt polskich zakładów, śmigłowiec PZL W-3 „Sokół”, zawarli umowę sponsorską z zespołem Forti Corse, na mocy której logo PZL oraz napis „Sokół Helicopters” dumnie zdobiły tylne skrzydło bolidu włoskiej stajni.
Sponsoring był krótki, trwał kilka wyścigów, ale promocja była ukierunkowana na zdobycie jednego, konkretnego klienta. Szwedzi wiedzieli, co w trawie piszczy, bowiem szef firmy, o której względy zabiegali, był wielkim fanem Formuły 1. Kontrakt ostatecznie zawarto.
Wódka zimna i gęsta
Podobnie jak Orlen, wszyscy Polacy znają nazwę wódki „Wyborowa”. I nic dziwnego - dziś to jedna najcenniejszych polskich marek, eksportowana do prawie 80 krajów świata, a we Włoszech i Szwajcarii stanowiąca najpopularniejszy trunek wśród tego rodzaju alkoholi.
„Wyborowa” światową popularność zdobyła sobie już w latach 20-tych XX wieku. Przed wojną eksportowano ją między innymi do Belgii, Francji, Meksyku, Kanady, USA czy Brazylii.
Wtedy też polska marka po raz pierwszy zaistniała w świecie wielkiego sportu, będąc w latach 1937-1938 jednym z głównych sponsorów słynnego samochodowego Rajdu Monte Carlo.
W siermiężnych latach komunizmu, gdy w Polsce brakowało wszystkiego oprócz wódki właśnie, „Wyborowa” brylowała na światowych salonach podczas wielkich przyjęć, organizowanych w Rzymie, Paryżu czy Nowym Jorku. Polską wódkę promowano z rozmachem – w 1975 roku „Wyborową” można było się raczyć na pokładzie słynnego ponaddźwiękowego odrzutowca Concorde Air France na trasie z Paryża do Nowego Jorku.
Klimaty te sprzyjały ponownemu zbliżeniu się do prestiżowego świata motosportu. W 1978 roku „Wyborowa” była jednym z głównych sponsorów wyścigu wchodzącego w skład Mistrzostw Świata Formuły 1. Wybrano najodpowiedniejsze miejsce – Grand Prix Monako. Logotypy „Wyborowej” zdobiły bandy i budynki na torze w Monte Carlo.
Uczciwie należy jednak przyznać, że idea nie narodziła się w głowach naszych rodzimych specjalistów od marketingu, lecz była całkowicie wymyślona i zrealizowana przez francuskich dystrybutorów polskiej wódki, którzy chcieli przekonać Francuzów, że nie samym czerwonym winem człowiek żyje.
Przerwa na reklamy, czyli Orlen pisze historię
Na najszersze wody wypłynął PKN Orlen, zostając w 2019 roku jedynym z głównych sponsorów zespołu Williams i walnie przyczyniając się do powrotu Kubicy za kierownicę. Logo firmy z głową orła widoczne było na bolidzie, kaskach i kombinezonach kierowców oraz mechaników, a także na ścianach w padoku.
Medialne doniesienia wskazują, że umowa warta była od 10 do 12 milinów euro za rok. I miały to być dobrze wydane pieniądze, bo - według informacji pochodzących od Orlenu - wartość ekwiwalentu medialnego spółki za sezon 2019 miała wynieść w samej telewizji nawet 110 milionów złotych.
Od 2020 roku płocki koncern jako pierwsza polska firma stał się tytularnym sponsorem zespołu F1. W ekipie Alfa Romeo Racing Orlen logo koncernu widoczne jest między innymi na skrzydłach bolidu, obręczy halo, lusterkach, sekcjach aerodynamicznych, a także na kombinezonach i kasakach kierowców oraz mechaników.
PKN Orlen pisze historię polskiego sponsoringu w Formule 1. Szacowana kwota, jaką polski koncern przelewa co roku na konto szwajcarskiego zespołu, to przynajmniej kilkanaście milionów euro. Czy to dużo? Specjaliści z Orlenu przekonują, że niekoniecznie. Inwestycja ma przynosiść wymierne korzyści, bowiem ekwiwalent reklamowy z samej obecności w F1 w sezonie 2020 wyniósł aż 400 mln złotych, a ekwiwalent wynikający z obecności marki w mediach społecznościowych Alfy Romeo to ponad 33 mln zł. Ponadto, zasięg materiałów promujących polską firmę w kanałach społecznościowych ekipy z Hinwil przekroczył 200 mln odbiorców, a z kolei w kanałach własnych Orlenu dotarł do 35 mln osób.
Powyższe dane opracowane są przez sam Orlen, więc trudno o jednznaczną ocenę, czy w pełni oddają wszystkie aspekty realizacji umowy. Jedno jest pewne - Formuła 1 to sport globalny, docierający do ponad 50 krajowych telewizji i oglądany przez ponad 400 milionów ludzi na świecie. Wydaje się, że Robert Kubica za kierownicą bolidu nie jest już elementem koniecznym dla dalszej współpracy Orlenu z zespołami F1.