Organizatorzy GP Miami ujawnili szczegóły modernizacji swojego obiektu. 

Zeszłoroczna edycja zawodów na Florydzie upłynęła przy akompaniamencie bardzo mocnych narzekań wielu kierowców na jakość położonej nawierzchni, która podczas debiutanckiego weekendu nie generowała odpowiedniej przyczepności, zwłaszcza poza optymalną linią wyścigową. 

Z uwagi na ten fakt w środę otrzymaliśmy oficjalne potwierdzenie, że przed tegorocznym wydarzeniem na całej trasie dojdzie do wymiany asfaltu. Za ten proces odpowiedzialna ma być firma, którą zarządza słynny projektant torów wyścigowych, Hermann Tilke. 

- Mogliśmy po prostu wrócić z takim samym obiektem, jaki mieliśmy w zeszłym roku, ale naszym celem jest zapewnienie świetnych wyścigów z dużą liczbą manewrów wyprzedzania i walki koło w koło - przyznał Tom Garfinkel, partner zarządzający GP Miami, na łamach Motorsportu. - W zeszłym sezonie na torze były takie fragmenty, gdzie jechano jedną linią, chociaż w tych miejscach możliwe było wyprzedzanie. Oczywiście nie byliśmy z tego zadowoleni. 

- Zamierzamy więc dokonać kilku działań inwestycyjnych, których celem będzie usprawnienie pracy całego toru. Zeszłoroczne informacje zwrotne od zespołów i kierowców były całkiem okej, aczkolwiek chcemy, aby nasz obiekt był tak dobry, jak to tylko możliwe.

Miami zareagowało na problemy z pierwszej edycji wyścigu

Osoby odpowiedzialne za całe Grand Prix nie zdecydowały się jednak wdrażać żadnych poprawek w samym projekcie nitki, chociaż w ubiegłym roku pojawiło się kilka gorzkich komentarzy ze strony paru zawodników, którym do gustu nieszczególnie przypadła ciasna szykana, oznaczona numerami 14-15. 

Garfinkel podkreślił, że brak jakichkolwiek zmian w tym przypadku podyktowany był różnymi zdaniami wszystkich zainteresowanych stron. - Obszar szykany został zagospodarowany w ten sposób ze względów bezpieczeństwa. Przeprowadziliśmy szereg rozmów na ten temat z szefami zespołów, kierowcami oraz F1 i FIA. W odpowiedzi otrzymaliśmy różne opinie o tym fragmencie trasy. Niektórzy zawodnicy otwarcie skrytykowali tę sekwencję, a inni nie zgłaszali żadnych roszczeń. 

- Po dyskusjach z F1, FIA i Hermannem Tilke zdecydowaliśmy, że teraz nie będziemy wprowadzać żadnych zmian. Analizowaliśmy kwestię wyrównania tego fragmentu i wciąż o tym myliśmy, aczkolwiek na ten moment wszystko pozostanie bez zmian. 

Nie jest to jednak koniec potwierdzonych modyfikacji przed tegorocznym wydarzeniem, gdyż według opublikowanego wczoraj komunikatu prasowego wzdłuż prostej startowej i bezpośrednio nad garażami ekip do użytku oddana zostanie trzypiętrowa strefa Paddock Club. 

Dość istotnym szczegółem jest natomiast fakt, że wszystkie pomieszczenia zespołów zostaną ulokowane w dość niecodziennej lokalizacji, a mianowicie na płycie Hard Rock Stadium. Taki ruch ma być odpowiedzią na zeszłoroczne problemy, które dotyczyły zbyt mocnego upakowania całej potrzebnej infrastruktury, w tym padoku.

Dodatkowo dla kibiców dostępne mają być specjalne miejsca, z których będzie można obserwować zaplecza ekip.

Miami zareagowało na problemy z pierwszej edycji wyścigu