Sergio Perez ma za sobą kolejną nieudaną czasówkę, w której przedwcześnie zakończył rywalizację.

Nie licząc tak zwanego shootoutu przed sprintem do GP Austrii, Meksykanin nie znalazł się w Q3 już piąty raz z rzędu. Gdyby dodać do tego GP Australii, wyszłoby na to, że kierowca w zdecydowanie najlepszym bolidzie w stawce odpada w Q1 lub Q2 częściej, niż awansuje do finałowego segmentu normalnych kwalifikacji.

Po zakończeniu dzisiejszych jazd na Silverstone Checo odbył bardzo krótką rozmowę z mediami. Jego oficerka prasowa pozwoliła jedynie na dwa pytania, ale zawodnik i tak wyjawił coś ciekawego.

Gdy jeden z dziennikarzy przypomniał mu, że nie jest przecież tak wolny, jak sugerują wyniki, a następnie poprosił o podanie przyczyn tej niechlubnej serii, reprezentant Red Bulla postanowił wyjawić, że problematyczna jest dla niego niepewna pogoda, która w ostatnim czasie regularnie nawiedza czasówki.

- Myślę, że w takich zmiennych warunkach bolid sprawia mi największe trudności - powiedział Perez. - Wtedy to staje się bardziej widoczne. Jako zespół musimy sobie z tym poradzić oraz zrozumieć, co możemy zrobić lepiej. 

- Czerwona flaga utrzymała się dłużej, niż początkowo zakładaliśmy - odparł, pytany o to, czy czekanie w pit lane także przyczyniło się do rezultatu. - To nie pomogło nam w utrzymaniu temperatury opon.

- Po prostu szkoda odpaść w ten sposób, bo mieliśmy świetny piątek i znakomite tempo wyścigowe, a tak startujemy z końca i kolejny raz trzeba będzie skupić się na minimalizowaniu strat.