Sergio Perez i Max Verstappen zabrali głos na temat swojej walki na starcie dzisiejszego sprintu.
Kierowca z Guadalajary postanowił przypomnieć o sobie światu i zatrzeć fatalne wrażenie po piątkowej sesji kwalifikacyjnej. Dzięki temu, że zaliczył lepszy start od swojego rywala, byliśmy świadkami agresywnej walki pomiędzy autami mistrzowskiego składu. Zawodnicy postanowili dać sobie po tzw. razie, czyli nie zostawiać za dużo miejsca najpierw przy pit wall na głównej prostej, a następnie za zakrętem nr 1.
Trwający kilka sekcji pojedynek padł łupem urzędującego mistrza. Meksykaninowi w późniejszej fazie zabrakło jakichkolwiek argumentów, by chociaż zbliżyć się do swojego partnera z ekipy, który na mecie wyprzedził go o ponad 21 sekund.
Verstappen w trakcie spotkania z mediami przyznał, iż moment, w którym został wywieziony na pobocze na drugiej prostej, był dla niego niezbyt przyjemny.
- To zajście na wyjściu z zakrętu numer 1 było trochę przerażające - powiedział Holender. - Oczywiście kiedy jesteś wypchnięty na trawę, to momentalnie robi się bardzo ślisko, ale na szczęście udało mi się opanować samochód i wrócić do ścigania.
- Start nie był idealny. Koła złapały trochę poślizgu, ale po pierwszym okrążeniu udało mi się wrócić na prowadzenie i potem było już tylko dobrze. Następnie starałem się już wyłącznie zarządzać oponami. Byłem świadomy tego, że przy braku opadów pokonanie 24 okrążeń będzie trudnym zadaniem dla opon przejściowych, ale te na szczęście jakoś wytrzymały.
- Na ostatnich pięciu kółkach slicki były znacznie szybsze, ale dla kierowców z czołówki zjazd nie miał żadnego sensu. Musieliśmy więc trzymać się jakoś na przejściówkach i wszystko ostatecznie zakończyło się pomyślnie.
Walka kierowców Red Bulla za zakrętem nr 1
Swój punkt widzenia w tej sprawie przedstawił także Checo: - Max był chyba zły z powodu mojego wejścia w drugi zakręt, ale ja go tam po prostu nie widziałem. Bardzo źle przejechałem pierwszy zakręt i próbowałem się bronić, ale kiedy zdałem sobie sprawę, że on tam jest, to od razu zrobiłem mu miejsce.
- Między nami wszystko w porządku. Po prostu rozmawialiśmy o tym, jaka była wówczas widoczność. Po tym, jak wyprzedziłem Nico [Hulkenberga], chodziło mi już tylko o zarządzanie oponami w taki sposób, aby móc na nich dojechać do końca. W przeciwnym razie bardzo łatwo byłoby się pogubić, zwłaszcza kiedy inni zjeżdżali po slicki. Gdy więc wyprzedziłem Nico, to po prostu skupiłem się na dowiezieniu drugiego miejsca do mety.
Reprezentanci Red Bulla zostali następnie zapytani o to, czy szczęśliwe zakończenie dzisiejszej potyczki nie powinno odwracać uwagi od potencjalnego zepsucia wyścigu.
- Mogło do tego dojść, ale tak się nie stało - ocenił Verstappen. - Nie musimy robić z tego wielkiej historii, co? Tak się zdarza. Rozmawiamy o tym, wyjaśniamy sprawę i tyle. Ludzie czasem tak współpracują. Jest pytanie, potem odpowiedź, a na końcu rozwiązanie. Nie trzeba pisać wielkiego artykułu na ten temat, mam nadzieję! Chociaż może chcesz to zrobić dla klików? - zakończył żartobliwie Max.
Gdy prowadzący konferencję poprosił Pereza o opinię, ten również postanowił trochę się pośmiać: - Napisz ten artykuł! - rzucił do dziennikarza Sergio.