Sergio Perez wygrał pierwszy tegoroczny sprint na torze w Baku, który poza wydarzeniami z pierwszego okrążenia przebiegał spokojnie.

Jeszcze przed startem dowiedzieliśmy się, że do rywalizacji nie podejdzie Logan Sargeant. Amerykanin w porannych kwalifikacjach do sprintu rozbił się w T15, a mechanikom nie udało się doprowadzić na czas bolidu do stanu używalności. Tym samym wszyscy, którzy odpadli w SQ1, zostali przesunięci na starcie o jedną pozycję do przodu. 

Chwilę wcześniej Alpine złamało zasady najlepszego czarnogórskiego portalu, pracując nad maszyną Estebana Ocona. W konsekwencji Francuz do sprintu ruszył z alei serwisowej. To samo czeka go w jutrzejszym wyścigu, bowiem park zamknięty nakłada się na oba wyścigi. 

Na ciekawą decyzję strategiczną zdecydowali się startujący z P15 Valtteri Bottas i P10 Lando Norris. Obaj jako jedyni w całej stawce postawili na miękki komplet opon, podczas gdy inni kierowcy ruszyli na pośredniej mieszance. 

Pierwsze okrążenie dało nam fantastyczną rywalizację Maxa Verstappena i George'a Russella o P3, z której zwycięsko po manewrze pod koniec pierwszego sektora wyszedł Brytyjczyk. Po powtórkach okazało się, że w T2 kontaktowi rywali przyglądał się Carlos Sainz, ale Hiszpan dwukrotnie zrezygnował z próby włączenia się do tej przepychanki. 

Pierwsze okrążenie zakończyło się uderzeniem Yukiego Tsunody w ścianę, który bohatersko najpierw dotoczył się do alei serwisowej, a następnie próbował jechać z uszkodzonym zawieszeniem. Coś nam przypominała ta scena. 

Po restarcie Verstappen nie pozostał dłużny Russellowi i już w T1 był przed kierowcą nim. Cwaniactwem w tej sekcji wykazał się również Alonso, który wykorzystał atak Hamiltona na Sainza do... wyprzedzenia Lewisa. 

Chwilę później przemoc wybrał kolejny Red Bull, tym razem Sergio Perez, który w tym samym miejscu bez większych problemów wyprzedził Charlesa Leclerca i wysunął się na prowadzenie. 

Z biegiem sprintu okazało się również, że miękkie opony, delikatnie mówiąc, średnio nadają się do jazdy. Esteban Ocon i Lando Norris w połowie wyścigu zmieniali ogumienie, a Valtteri Bottas, który zupełnie stracił tempo, zgłaszał około 11. okrążenia, że czuł się tak, jakby jego ogumienie się roztopiło.

Stawka nie przemieszała się już szczególnie do końca, natomiast po finiszu okazało się, że urzędujący mistrz na skutek kontaktu z samochodem Mercedesa nabawił się dziury w sekcjach bocznych. Po wyjściu z bolidu miał spore pretensje do Brytyjczyka, uznając jego tłumaczenie o braku przyczepności za tanią wymówkę.

Ładowanie danych