Oscar Piastri dołączył do grona tych kierowców F1, którzy nie są zbyt wielkimi entuzjastami talentu Lance’a Strolla. 

Opisywany duet natrafił na siebie w końcowej fazie niedzielnego wyścigu, kiedy to Australijczyk skupiony był na odrabianiu strat do liderującego Charlesa Leclerca. Finalnie jego pogoń zakończyła się niepowodzeniem, a na mecie do niespodziewanego triumfatora stracił zaledwie 2,6 sekundy. 

Różnica mogłaby być nieco mniejsza, gdyby nie fakt, że Piastri stracił trochę czasu na walce z Carlosem Sainzem i podczas dublowania Lance’a Strolla. Kanadyjczyk swoim zwyczajem ponownie zapomniał o używaniu lusterek i tym samym dopuścił się do chwilowego, ale kosztownego zignorowania niebieskich flag.

Ta sytuacja bardzo nie spodobała się kierowcy McLarena, który na konferencji prasowej nie tylko opisał ostatnią fazę zawodów, ale też wbił Strollowi solidną szpilkę.

- Od razu po wyjeździe z alei serwisowej zapytałem, jakie czasy są niezbędne, aby móc pokonać Charlesa - opowiadał 23-latek. - Przez kilka pierwszych kółek stintu trzymałem takie tempo, jakiego potrzebowałem. W tamtym momencie byłem więc dość optymistycznie nastawiony.

- Następnie jednak straciłem sporo czasu za Carlosem. Stroll z kolei jechał tak, jakby to był jego pierwszy wyścig gokartem. Nie wiem, co miał wtedy w głowie, gdy zobaczył niebieskie flagi. Przez jego zachowanie straciłem ponownie trochę czasu. Było to o tyle kluczowe, że mój przejazd musiał być perfekcyjny, abym mógł wygrać ten wyścig.

- Ostatecznie przez te wszystkie małe rzeczy straciłem szansę na triumf. Bardzo się starałem i nie mogłem pojechać szybciej. Niestety, ale w ostatecznym rozrachunku zabrakło mi bardzo niewiele.