Oscar Piastri wyjawił, iż jego wyścig był spisany na straty po zaledwie kilku kółkach.
Australijczyk rozpoczął GP Miami z 19. pola, startując na miękkiej mieszance. Udało mu się wykorzystać przewagę opon, dzięki czemu w pewnym momencie otwierającego okrążenia znajdował się nawet na P13.
Ze względu na to, jak słaby był McLaren w ten weekend, zawodnik nie liczył na utrzymanie się tak wysoko. Szansa na powalczenie o cokolwiek została mu jednak odebrana bardzo wcześnie, gdyż MCL60 zaczął się psuć.
- Strategicznie chcieliśmy zrobić coś innego, bo nie mieliśmy szans na punkty - powiedział Piastri. - Nie zadziałało, chociaż na starcie zyskałem kilka miejsc, ale już 3-4 okrążenia po pit stopie [zaliczonym na 5. kółku] miałem usterkę systemu brake-by-wire, a także kilka innych problemów. Dlatego tempo było tak słabe. Pedał hamulca wydawał się mieć ze dwa metry.
- To stało się nagle. Zahamowałem, a pedał po prostu wpadł w podłogę. Musimy to zrozumieć. Nie jestem pewny, czy to było tylko BBW, bo mieliśmy też inne problemy.
- Za mną dobry trening znajomości przycisków na kierownicy! Pracowaliśmy nad tym na testach i dziś to się opłaciło. Dobrze się tego nauczyć, by radzić sobie z takimi sytuacjami. Wykonywanie zmian bez najmniejszego zawahania może być istotne w walce o punkty. Dziś dałem sobie radę całkiem nieźle, choć wolałbym tego nie robić.
Szczęścia zabrakło także Lando Norrisowi, który padł ofiarą pomyłki Nycka de Vriesa. Holender dopuścił się przestrzelenia pierwszego punktu hamowania niedzielnej rywalizacji.
- To był trudny dzień - rzucił Brytyjczyk. - Zwyczajnie brakowało nam tempa. Miałem dobry start, ale zostałem uderzony w tył przed zakrętem nr 1, więc spadłem w tabeli. Spróbowaliśmy innej strategii [soft/hard], która wymagała, by w wyścigu wydarzyło się coś ekscytującego. Tak się jednak nie stało.