Oscar Piastri zabrał głos na temat sytuacji z finałowego segmentu sobotniej sesji kwalifikacyjnej i utraty P3 na starcie.

Wskutek farsy z zeszłego roku organizatorzy Grand Prix Austrii w porozumieniu z FIA dokonali na torze kilku istotnych modyfikacji, które w zamyśle miały wyeliminować kwestię zbyt szerokich wyjazdów zwłaszcza w trzecim sektorze, gdzie postanowiono zastosować żwirowe pułapki. 

W praktyce takie rozwiązanie bardzo znacząco ograniczyło liczbę tego typu występków, aczkolwiek jak się okazuje, problem ten nie został całkowicie wyeliminowany. Dobitnie przekonał się o tym dziś reprezentant stajni z Woking, który w trakcie swojej próby w Q3 delikatnie najechał na wyznaczającą granicę niebieską linię, co następnie poskutkowało usunięciem czasu i mocnym spadkiem z trzeciego miejsca na dość odległą jak na ten zespół siódmą lokatę. 

Co ciekawe, po zakończeniu jazd do sędziów udał się sam szef McLarena, Andrea Stella, który nie był do końca przekonany o winie swojego podopiecznego. 

Sam zainteresowany natomiast podczas spotkania z mediami nie krył swojego niezadowolenia z takiego obrotu wydarzeń, jednocześnie podważając sens wdrażania takich ograniczeń. 

- Z mojej perspektywy wydawało mi się, że udało się zmieścić w wyznaczonym limicie - powiedział Oscar Piastri. - Oczywiście jest to bardzo frustrujące, ale uważam też, że wykonaliśmy dziś kawał dobrej roboty. Jestem zdania, iż osoby odpowiedzialne za ten sport powinny mocno pracować nad pozbyciem się problemów z limitami toru.  

- To bardzo przykre. Był to mój najlepszy przejazd przez zakręt numer 6 tego weekendu i dlatego to tak boli. Czas został usunięty i tyle. Centymetr w prawo i w zasadzie skończyłbym swoje okrążenie w żwirze. To byłby koniec. Ale wiesz, wyścigi F1 powinny polegać na przesuwaniu granic i podejmowaniu ryzyka. Dlatego szkoda, że biała linia była nieco szersza niż mój samochód. 

- Dla mnie to wręcz upokarzające. Musimy mieścić się w limitach, miejscami wysypany jest żwir, a ja nawet nie zjechałem z toru. Nie wiem, dlaczego wydali setki tysięcy, a nawet miliony na próbę zmiany dwóch ostatnich zakrętów, skoro są na tym torze inne miejsca, na których można wyjechać zbyt szeroko. Tak czy inaczej, wszyscy zmieścili się na torze, a ja nie.