Oscar Piastri skomentował kolizję z Kimim Antonellim i Charlesem Leclerciem, do której doszło w dzisiejszym wyścigu F1 w Brazylii. Choć to Australijczyk zblokował koło w tej walce, to zapewniał, że zrobił wszystko, aby uniknąć kontaktu z debiutantem. Sam Leclerc jest zaś zdania, że Antonelli także częściowo zawinił.
Weekend w Sao Paulo nie należał do udanych dla Piastriego, który w sprincie popełnił kosztowny błąd, a w głównym wyścigu zdobył znacznie mniej punktów niż Lando Norris. Główną przeszkodą w niedzielnej rywalizacji była kara dziesięciu sekund, nałożona za spowodowanie kolizji w pierwszym zakręcie po restarcie. Stracony czas w alei serwisowej kosztował go szansę na podium. Oscar będzie musiał poczekać na celebrację z szampanem - ostatni raz finiszował w top 3 podczas GP Włoch.
Dzisiejsza kolizja, mimo surowego werdyktu sędziów, dla wielu obserwatorów nie była jednak jednoznaczna, ponieważ wicelider mistrzostw miał bardzo mało miejsca w T1, a Antonelli mocno skręcał w lewo. Jedynym kierowcą, którego nie można winić za incydent, był Leclerc - a to on, jako jedyny z uczestników, nie był w stanie kontynuować wyścigu.
W rozmowie z mediami reprezentant McLarena podkreślił, że zrobił dziś wszystko, aby uniknąć kontaktu, a w pewnym momencie po prostu nie mógł zniknąć.
- Moim zdaniem miałem bardzo klarowną okazję po wewnętrznej, więc chciałem ją wykorzystać. Tak, zblokowałem koło, ale byłem dość wyraźnie na wierzchołku, na białej linii. Nie mogłem pojechać bardziej w lewo, a nie da się przecież zniknąć. Decyzja jest, jaka jest. To był jeden z wielu trudnych momentów dzisiaj i na przestrzeni całego weekendu, ale gdybym miał drugą szansę, to nie zrobiłbym nic inaczej - bronił się Piastri.
- [W strefie hamowania] traciłem do nich trochę dystansu, tak. Myślę, że to dlatego, iż [Leclerc i Antonelli] zahamowali bardzo późno. Po wewnętrznej było trochę wilgotno, przez co zachowałem ostrożność. Oczywiście, kiedy jesteś po zewnętrznej, możesz sobie pozwolić na więcej. To, że zblokowałem koła, a mimo tego udało mi się utrzymać na wewnętrznej, pokazuje, że miałem auto pod sporą kontrolą.
Jedno z ciekawszych pytań do Piastriego dotyczyło zblokowania koła, które sędziowie upraszczają do utraty kontroli nad pojazdem. Oscar wyjaśnił, że w tym zajściu nie wykonał klasycznego przytarcia opony, które kończy się pojechaniem prosto w rywala.
- Niezależnie od tego, jak na to spojrzeć, nie za bardzo wiem, dokąd miałbym pojechać. Kiedy masz tak dobry start i jesteś całkowicie obok rywala, to nie możesz po prostu odpuścić.
- Gdybym pojechał głębiej, byłoby to zbyt ambitne. W tej sytuacji zrobiłem wszystko, co mogłem - byłem tak bardzo po lewej, jak się dało. Jeżeli miał wyraźną podsterowność, przestrzelił zakręt i go uderzył, to rozumiałbym karę. Ale tak nie było.
Krótkiego komentarza udzielił też Charles Leclerc, który nie podzielał opinii sędziów. Jego zdaniem połowa winy spoczywa na barkach Antonellego.
- Oglądałem to z daleka, siedząc na trawie i patrząc na wielki ekran z oddali. I cóż, szkoda. To taki efekt uboczny incydentu między Oscarem a Kimim, w którym moim zdaniem Kimi był tak samo winny jak Oscar - ocenił Monakijczyk.
- Dla mnie to sytuacja pół na pół. Oscar był zbyt optymistyczny, a Kimi wziął zakręt tak, jakby Oscara w ogóle tam nie było. To sprawiło, że się zderzyli, a przy okazji zahaczyli o mnie.

