Oscar Piastri zdradził kulisy fenomenalnego ataku na Charlesa Leclerca, dzięki któremu wygrał swój drugi wyścig F1. Chwilę przed nurkowaniem inżynier zalecił mu spokojniejsze podejście.
Znakomita próba Australijczyka była ozdobą GP Azerbejdżanu, a może i całego sezonu 2024. Manewr stał się jeszcze lepszy przez to, że okazał się być tym zwycięskim, co na pewno nada mu wielkiego statusu i zapewni miejsce w wielu kompilacjach.
Perspektywa zawodnika jest w tym wszystkim równie imponująca i interesująca. Wygląda na to, że po prostu wyczuł szansę i był w dwustu procentach zdecydowany na pojechanie na granicy, nawet pomimo utraty tempa po otwarciu rywalizacji i odmiennego spojrzenia ekipy.
- To najlepsze zwycięstwo w całej mojej karierze - powiedział Piastri. - Bardzo trudno było utrzymać tę presję przez tak długi czas. Na początku Charles uciekał i myślałem, że będziemy najwyżej na P2. Checo też nie dawał mi odetchnąć, a pod koniec widzieliśmy jeszcze szybkiego Carlosa.
- Zwyczajnie dostrzegłem, że jest okazja do ataku, no może pół. Ona nadarzyła się po pit stopie. Wiedziałem, że muszę spróbować. Przebicie się na prowadzenie to jedno, ale potem czekało mnie trudne zadanie utrzymania się z przodu, bo na początku nie byliśmy najszybsi. To była bardzo ciężka praca, ale pomogło czyste powietrze. To jeden z moich najlepszych występów.
- Czyste powietrze wygrało mi wyścig. Było mi trochę przykro, bo chciałem utrzymać się blisko podczas pierwszego przejazdu i w ten sposób totalnie zagotowałem opony. Inżynier powiedział mi więc, żebym ponownie tego nie robił, a ja kompletnie go zignorowałem i na następnym okrążeniu zanurkowałem po wewnętrznej. Wtedy wydawało mi się, że nigdy nie doczekam degradacji u Charlesa. Myślałem, że to tylko zapewni nam P2.
- Miałem zresztą podobną szansę na pierwszym stincie, jakoś na drugim lub trzecim okrążeniu. Otworzyłem DRS, ale nie wykorzystałem jej. Wtedy, pod koniec prostej, pomyślałem sobie: „Jeżeli w tym miejscu zrobię kilka rzeczy inaczej, to mogę dać radę”. Gdy więc szansa pojawiła się po pit stopie, to musiałem z niej skorzystać. Bez tego manewru nie siedziałbym tu teraz [jako zwycięzca].
- Tylko tyle mi pozostało. Jeśli nie skorzystałbym z okazji wtedy, to kolejnej mogło nie być już nigdy. I trzeba tu oddać zasługi Charlesowi, bo był niezwykle fair. Spodziewałem się, że może spróbuje wyjechać poza tor, ale byłem zaskoczony, iż pokonał zakręt. Atakowałem przy dużym ryzyku, ale tego potrzeba, aby wygrywać wyścigi. Nie spodobałoby mi się dojechanie na drugim miejscu. Musiałem spróbować.
Pod ogromnym wrażeniem był również Andrea Stella, bo choć o wyścigach wie dużo, to tym razem jego przeczucie co do ataku z daleka okazało się błędne.
- Gdy oglądałem to na żywo i zobaczyłem, że Oscar próbuje, to mój instynkt podpowiadał mi, iż wyjedzie za szeroko - przyznał się Włoch. - Chodziło o opóźnienie punktu hamowania. Skoro Leclerc hamuje tu, to przecież właśnie w tym miejscu musi być odpowiedni punkt. Mój instynkt podpowiadał, że Oscar wyjedzie szerzej, ale dlatego chcę podkreślić precyzję w wykonaniu oraz dobiciu do wierzchołka i tarki w zakręcie nr 1.
- Byłem zaskoczony tym atakiem, ale Oscar zawsze zaskakuje nas swoim talentem i możliwościami. Dzisiaj pokazał także siłę mentalną. Pojechał jak ogromnie doświadczony zawodnik, który był już pod taką presją, że może patrzeć jednym okiem w lusterka, a drugim na punkt hamowania. Jechał z wielką precyzją i miał to pod kontrolą. Nawet gdy mówił przez radio, to też było słychać, że zachowuje kontrolę. Fenomenalny kierowca, który dziś pojechał wyśmienicie.