Stajnia z Maranello potwierdziła przedłużenie współpracy z Charlesem Leclerciem.

Zgodnie z oczekiwaniami Monakijczyk pozostanie w obecnych barwach na kolejne sezony. O tym, iż negocjacje szły dobrze i powinny zakończyć się sukcesem, informowano od dobrych parunastu tygodni. Plotki o potencjalnym odejściu ucichły jeszcze w pierwszej połowie zeszłego roku, a dziś można je włożyć do szufladki z etykietą "dawno i nieprawda".

W opublikowanym dziś komunikacie Ferrari nie określiło dokładnej ważności nowego kontraktu, a jedynie zakomunikowało, że odnowiona umowa ma charakter wieloletni. Poprzednie porozumienie z Leclerciem także było bardzo długie i sięgało końca 2024 roku.

Taki ruch był jednym z kluczowych założeń przed startem nowego sezonu dla szefa, Freda Vasseura, który w ostatnim czasie mocno opowiadał się za rozpoczęciem rozmów ze swoimi podopiecznymi i zapewnieniu stabilności.

Niejasny na ten moment pozostaje z kolei status Carlosa Sainza. Brak podwójnego potwierdzenia może więc oznaczać, że sprawa Hiszpana jest nieco bardziej problematyczna niż w przypadku drugiej strony garażu, która wciąż utrzymuje status lidera składu.

- Przywiązanie Charlesa do Scuderii wykracza poza standardową wieź kierowcy ze swoim zespołem - powiedział Vasseur. - Leclerc jest częścią rodziny Ferrari od ośmiu lat, ponieważ już wcześniej nosił garnitur z wierzgającym koniem. DNA naszej firmy, jak również jej wartości, są jego częścią i dlatego naturalne było odnowienie naszej współpracy. Dostrzegamy w nim nieustanne pragnienie przekraczania granic i doceniamy jego wielkie zdolności w walce na torze. Jesteśmy zdeterminowani, aby dać Charlesowi zwycięski samochód. Wiem, że jego decyzja i zaangażowanie będą elementami mogącymi zmienić nasze cele, które chcemy osiągnąć - zakończył.

- Bardzo się cieszę, że jeszcze przez kilka kolejnych sezonów będę jeździł w kombinezonie wyścigowym Ferrari - dodał Leclerc. - Ściganie się dla tego zespołu było moim marzeniem, odkąd skończyłem trzy lata. Pamiętam, jak oglądałem GP Monako z okna mieszkania mojego przyjaciela na rogu Sainte-Devote i zawsze wypatrywałem czerwonych samochodów.

- Ten zespół jest moją drugą rodziną od dołączenia do akademii w 2016 roku. Wspólnie udało nam się osiągnąć bardzo dużo przez ostatnich pięć lat. Wierzę jednak, że najlepsze dopiero przede mną i nie mogę się doczekać rozpoczęcia tego sezonu, aby dokonać kolejnego postępu i być bardziej konkurencyjnym w każdym wyścigu.

- Moim marzeniem wciąż pozostaje zdobycie mistrzostwa świata z Ferrari i jestem przekonany, że w nadchodzących latach będziemy razem cieszyć się wspaniałymi chwilami i sprawimy, że nasi fani będą świętować nasze osiągnięcia.