Poprawki McLarena to od dobrych 10 miesięcy jeden z najważniejszych tematów w Formule 1. Brytyjski zespół popisał się fenomenalnym rozwojem, dzięki któremu przebył drogę z końca na przód stawki i zaczął nawet podgryzać Red Bulla.
Weekend na Imoli potwierdził skok pomarańczowego bolidu. MCL38 był w stanie walczyć o zwycięstwo i pole position, lecz na drodze stanął przede wszystkim Max Verstappen, którego docenił sam Andrea Stella.
Ale miniona runda pokazała coś jeszcze, co może napawać optymizmem fanów McLarena i tych, którzy walczą o mistrzostwo świata. Jak powiedział szef zespołu, pakiet z Miami odblokował nawet więcej potencjału, niż przewidywano.
- Jeśli chodzi o konkurencyjność, jesteśmy całkiem zadowoleni - stwierdził Stella. - Nie zakładaliśmy, że będziemy tak blisko Red Bulla. To oznacza, że poprawki urwały trochę czasu okrążenia. Przed ich wdrożeniem byliśmy kilka dziesiątych za Red Bullem. W Japonii było to 0.6 sekundy, w Chinach mniej, lecz nadal coś.
- Przód bolidu zmienił się dość znacząco. Nawet jeśli geometria wydaje się podobna, to jest to spora zmiana koncepcyjna. Jesteśmy zadowoleni, że kratownice pokazały, iż modyfikacje działają tak, jak zakładaliśmy. Wykonaliśmy też przejazdy ze stałą prędkością i manewry, które pokazują, jak pracuje aerodynamika. To potwierdziło, że nasze oczekiwania przekładają się na tor.
- Dzięki symulacjom wiemy, ile powinniśmy zyskać, ale na torze okazało się, że urwaliśmy nieco więcej. Wygląda to tak, jakbyśmy mieli dodatkową premię za to, że auto pracuje lepiej. Musimy natomiast rozgraniczyć, co jest korelacją, a co danymi z toru. Tutaj wszystko idzie tak, jak zakładaliśmy. Drugą sprawą jest to, że te poprawki dają dodatkową wydajność, szczególnie aerodynamiczną. Symulacje mówią, że zyskamy X, ale wychodzi na to, że zyskujemy X i jeszcze trochę. To nie jest kwestia korelacji w rozwoju z tym, co widzimy na torze.
- Oceniając, czy to my rozwinęliśmy samochód najbardziej od początku sezonu, dałbym sobie jeszcze kilka wyścigów, bo coś ciągle może się zmienić. Ogólnie jednak, patrząc od Abu Zabi, to Ferrari rozwinęło się lepiej od nas. Podczas wyścigu nr 1 mieli lepsze auto, a w Abu Zabi byliśmy na podobnym poziomie. Trzeba obserwować to długoterminowo. Mogę jednak powiedzieć, że McLaren wydaje się być w stanie utrzymywać tempo rozwoju, które jest zgodne z tym, co widzieliśmy przez ostatnie 12 miesięcy. I taki też jest nasz cel.
- Mam nadzieję, że Red Bull prawidłowo zakłada [problemy w Monako]. Muszę za to wyznać, iż ostatnio moje predykcje nie są dobre. Myślałem, że w Chinach nie będziemy tacy mocni. Podobnie tutaj [na Imoli], bo są wyboje, a poza tym nie jesteśmy już tak mocni w szybkich sekcjach. Poprawki dały nam więcej zysków w średnich i wolnych zakrętach, a mniej w szybkich.
Tę wypowiedź przerwał jeden z dziennikarzy, który wtrącił, że Stella brzmi tak, jakby w Monako miało być dobrze. Rozbawiony Andrea szybko odparł jednak: - Tego nie powiedziałem!
fot. McLaren
Swoje zdanie wyrazili też kierowcy. Oscar Piastri był większym optymistą i wypowiedział się również o tym, jak zmieniły się pewne własności samochodu.
- Jako zespół udowadniamy, że na różnych torach i w różnych warunkach, także w takich, w których w przeszłości mieliśmy problemy, możemy walczyć o zwycięstwa - powiedział Australijczyk. - Odczucia [w poprawionym bolidzie] nie są aż tak inne. Po prostu jest szybciej. Ale na pewno nowe rzeczy sprawiły, że auto jest przyjemniejsze w prowadzeniu. Z drugiej strony, gdy bolid przyspiesza, to zawsze robi się przyjemniejszy.
- Na pewno walczymy z paroma elementami, którymi chcieliśmy się zająć. Nasze słabe i mocne strony wydają się prezentować teraz nieco inaczej. W szybkich sekcjach nie jesteśmy już aż tak mocni, ale za to w wolnych jesteśmy znacznie lepsi. Zrozumieliśmy większość powodów takiego zachowania i możemy czuć się pewnie niezależnie od tego, gdzie pojedziemy.
- Auto zwyczajnie klei się trochę lepiej i balans jest przyjemniejszy. Przy tych przepisach i oponach to, jak miło może być, jest jednak ograniczone. Idziemy do przodu. Najważniejsze, że sprawiamy, iż bolid jest szybszy. Gdy zrobi się progres, szczególnie w trybie wyścigowym, to nasze życie staje się o wiele prostsze. To bardzo zachęcające.
- W przeszłości, w zeszłym roku, byliśmy blisko na jednym okrążeniu, ale w wyścigach mieliśmy pewne problemy. W tym roku jesteśmy mocni w wyścigach, a może nawet mocniejsi. To naprawdę obiecujące.
- Na pewno możemy czuć się pewnie [przed Monako]. Red Bull miał trudny start weekendu [na Imoli], ale to przecież druga runda z rzędu, w której nie wyglądał aż tak potężnie jak kiedyś. My i Ferrari nakładamy presję, a jako zespół możemy czuć się pewnie niezależnie od tego, gdzie się udamy. Monako, mam nadzieję, będzie dla nas dobre.
Co ciekawe, o wiele większą zachowawczość przejawia Lando Norris, który uważa, że wolne zakręty nadal są słabością MCL38.
- Gdy trzeba ustawić się pod szybkie, średnie i wolne sekcje, to wtedy wychodzi najwięcej naszych mocnych stron - tłumaczył Brytyjczyk. - Szczególnie w szybkich i średnich, a potem odstajemy w wolnych. Ale poprawki pomogły nam nieco, aby iść w dobrym kierunku. Najgorszej szło mi w szykanie Alta, najwolniejszej części toru. Tam traciłem najwięcej, więc to nadal słaba strona. Wiemy o tym i pracujemy nad tym.
- Nie mam jednak obaw przed Monako, bo na takim torze potrzeba nie tylko dobrego auta, ale też zdecydowania. To nie tak, że kręcimy kierownicą wolno. Ten obiekt i tak jest bardzo szybki. Trzeba być zdecydowanym i oceniać, jak blisko wierzchołków można jechać. Jest tam sporo ryzykowania. Gdy to wchodzi w grę, stawka też się nieco rozciąga. Nie mam obaw.