Porządkowy, który życzył wypadku Hamiltonowi groźnego wypadku, został zmuszony do opuszczenia Grand Prix Arabii Saudyjskiej.
Weekend w Dżuddzie nie jest łatwy dla Lewisa Hamiltona. W piątek wraz z innymi zawodnikami brał on udział w wielogodzinnym spotkaniu, podczas którego debatowano, czy w obliczu ataku na obiekt należący do Aramco, znajdujący się zaledwie 10 kilometrów od toru, należy zgodnie z planem się ścigać. Całą sprawę utrudniała determinacja Saudyjczyków i F1 do rozegrania zawodów.
Los nie był dla Brytyjczyka łaskawy również w sobotę, podczas której jego i George’a Russella wciąż nękały potężny porpoising oraz spore opory powietrza, będące dla siedmiokrotnego mistrza świata na tyle problematyczne, że nie zdołał on wywalczyć w czasówce choćby awansu do Q2, co zdarzyło mu się po raz pierwszy od GP Brazylii w 2017 roku.
Jak podał The Sun, siedmiokrotny mistrz świata doświadczył także innego, pozatorowego incydentu, choć być może jest to zbyt delikatne słowo. To, co na Twitterze napisał jeden z marshalli pracujących przy wyścigu w Dżuddzie, zasługuje na jak największe potępienie.
- Mam nadzieję, że będzie miał wypadek podobny do incydentu Romana z Bahrajnu - napisał użytkownik o nazwie @Heem4U pod zdjęciem Lewisa.
Miał on na myśli fatalnie wyglądającą, choć łagodną w skutkach w porównaniu do tego, jak tragicznie mogłaby się skończyć, kraksę Romaina Grosjeana z 2020 roku, kiedy to auto Francuza zamieniło się w niemalże śmiertelną kulę ognia.
Inny tweet, dotyczący nawoływania kierowcy Mercedesa do respektowania praw człowieka w Arabii Saudyjskiej, ten sam użytkownik skomentował słowami: - Saudyjskie władze nie odpowiadają psom. Gdyby ktoś go zobaczył, odpowiedziałby mu.
Portal The Sun przekazał sprawę do FIA i organizatorów, którzy w odpowiedzi poinformowali, iż człowiek odpowiedzialny za te wpisy nie pracuje już na swoim stanowisku. Jeszcze w piątek piastował on tę rolę, co dokumentował w mediach społecznościowych, publikując zdjęcia z pit lane.
Niedługo później porządkowy osobiście ogłosił swoje opuszczenie weekendu rozgrywającego się na Półwyspie Arabskim i zdobył się na przeprosiny dla zdobywcy podium z Bahrajnu, choć ich pierwszym adresatem wcale nie był Lewis.
- Przepraszam Saudyjską Federację Motorsportową i Motocyklową. I kierowcę Lewisa Hamiltona. W moim poprzednim tweecie ogłosiłem moje wycofanie z udziału w wyścigu.
Nie wiadomo, czy są to jedyne konsekwencje tego czynu. Po tym, jak sprawa trafiła do mediów, użytkownik ten zaczął być wytykany na Twitterze i uczynił swoje wpisy prywatnymi.