Wszystko wskazuje na to, że plotki o odejściu Lewisa Hamiltona do Ferrari zostaną wkrótce potwierdzone.
Od wczorajszego wieczora światek F1 stanął na głowie. Nikt nie spodziewał się, że siedmiokrotny mistrz świata może zechcieć zmienić barwy, szczególnie mając niedawno podpisany kontrakt do końca 2025 roku.
Okazało się jednak, że jest to umowa, z której może wycofać się w połowie, co postanowił zrobić. Dzięki temu za 12 miesięcy wskoczy na miejsce Carlosa Sainza. Umowa Hiszpana wygasa właśnie po sezonie 2024.
Fala plotek doczekała się dziś potwierdzeń ze wszystkich najpoważniejszych źródeł. Po godzinie 15, z małym poślizgiem, najpierw w Brackley, a potem w Brixworth odbyły się spotkania, na których komunikat o odejściu przekazano pracownikom. Informacje z nich szybko trafiły do mediów, w tym do telewizji Sky.
Nam także udało się pozyskać swoje własne. Usłyszeliśmy, że wszystko przebiegło szybko i spokojnie, w profesjonalnej atmosferze. O wszystkim od wczoraj miał wiedzieć Toto Wolff, ale dla niego również była to wielka niespodzianka. Lewis wyjawił mu zaledwie dzień wcześniej, gdzie zabierze swoje talenty. Miał to argumentować tym, iż w wieku 39 lat po prostu chce spróbować czegoś innego.
Jasne jest jednak, że Brytyjczyk był sfrustrowany dwoma ostatnimi latami i głośno narzekał na to, co działo się z bolidami W13 i W14. Słabsza forma zespołu musiała odegrać tu jakąś rolę.
Wygląda na to, że oficjalny komunikat jest jedynie kwestią czasu. Telewizja Sky spodziewa się go w godzinach wieczornych.