Pech nadal nie opuszcza Carlosa Sainza. McLaren zmaga się z bolidem 25-latka już od Grand Prix 70-lecia na torze Silverstone. Wtedy samochód miał problem z chłodzeniem, którego nadal nie udało się rozwiązać.
Dziś Sainz zajął na treningach odpowiednio 11. oraz 7. miejsce i nie był w stanie wyjaśnić, dlaczego jego MCL35 nie jest odpowiednio chłodzony. To, tak jak tydzień temu, zmusiło zespół do otwarcia nadwozia bolidu, co z kolei doprowadziło do utraty osiągów aerodynamicznych.
– W tej chwili nie udało nam się rozwiązać tego problemu, nadal widzimy pewne rozbieżności pomiędzy dwoma samochodami – rzekł 25-latek.
– Musimy jeździć z większym chłodzeniem w bolidzie, co oczywiście kosztuje nas utratę czasu na torze. Nadal więc nie do końca wyjaśniliśmy problem - musimy szukać dalej przyczyny – stwierdził.
Hiszpanowi może już brakować cierpliwości, jednak - co gorsze - powoli kończą się pomysły, jak pozbyć się problemu z chłodzeniem. Zmiana podwozia, którą przeprowadzono przed weekendem w Montmelo, nie dała żadnego efektu.
– To wielki znak zapytania, że nie znaleźliśmy odpowiedzi na to utrudnienie. Zmieniliśmy prawie wszystko w aucie i zaczyna nam brakować rozwiązań, których warto spróbować – przyznał.
– Miejmy nadzieję, że znajdziemy ostatnią lub najważniejszą rzecz, która da nam ostateczną odpowiedź, ale w tej chwili jest to trudne – dodał.
Mimo wszystko, Sainz stara się również wyciągać jakiekolwiek plusy.
– Nie widzimy pęcherzy, które były Silverstone, więc na oponach jest potencjalnie trochę więcej marginesu, ale widzimy sporo degradacji - widzimy sporo przegrzania na oponach, więc to będzie trudny weekend – powiedział.
Carlos nieźle radzi sobie w obecnym sezonie, jednak wyraźnie brakuje mu szczęścia. Przez losowe zdarzenia stracił już mnóstwo punktów w tej kampanii. Aktualnie 25-latek zajmuje w klasyfikacji kierowców 11. pozycję z dorobkiem zaledwie 15 "oczek".