W 1997 roku Alain Prost wszedł do padoku F1 razem z drzwiami. Czterokrotny mistrz świata wraz z prezydentem Peugeota, Jacquesem Calvetem, w lutym ogłosił wykupienie Ligiera i powstanie zespołu Prost Grand Prix. 

Wówczas wydawało się, że francuska ekipa będzie miała wszystko, aby w krótkim czasie zacząć osiągać sukcesy. Solidne zaplecze w postaci partnerstwa z Pegueotem i niezłe podstawy pozostawione po Ligierze dawały powody do optymizmu. W końcu zespół w latach poprzednich regularnie zajmował miejsca w środku stawki, a rok wcześniej nawet udało się im wygrać po szalonym wyścigu w Monako. Dodatkowo, co ważne, był to typowo francuski zespół, który przez 20 lat bytu w F1 wygrał 9 wyścigów. W każdym z nich triumf odnosił Francuz. 

Sama załoga od 1993 roku notowała regularne postępy za sprawą ekscentrycznego i dziś doskonale znanemu każdemu fanowi F1 Flavio Briatore. Już wtedy Włoch pokazywał, że potrafi zarządzać zespołem i osiągać sukcesy. Natomiast w pewnym momencie projekt zaczął iść w złą stronę i Briatore został zmuszony do zrezygnowania ze swego stanowiska.

Prost chciał wejść w buty Ligiera i stworzyć francuską ekipę, która w krótkim czasie wejdzie na szczyt królowej motorsportu. Wielki rywal Ayrtona Senny nie mógł długo przetrwać bez pobytu w padoku i zainwestował w kulejącego finansowo Ligiera. Niestety, czas pokazał, że utworzenie Prost Grand Prix było jednym z największych przekleństw legendarnego kierowcy. 

- Trzy miesiące po tym, jak przejąłem zespół, mieliśmy już na koncie kilka bardzo dobrych rezultatów i prawie udało nam się wygrać wyścig. Ale swojej rodzinie i bliskim przyjaciołom wciąż powtarzałem, że jestem trupem. Wiedziałem to od początku. Dwa dni przed podpisaniem kontraktu już nie chciałem tego robić. Mieliśmy plan i pięcioletni kontrakt podpisany z Peugeotem na darmowe silniki z dużym ich rozwojem. Następnie wrócili dwa dni przed podpisaniem i powiedzieli, że chcą tylko na 3 lata i chcą pieniędzy za silnik... Dobrze, że z tym skończyłem.

- Około tydzień przed śmiercią Ayrtona rozmawialiśmy przez telefon i mu powiedziałem: "To byłoby zabawne gdybyś pewnego dnia mógł zostać moim kierowcą." Śmialiśmy się z tego. Już w tamtym okresie rozmawialiśmy o możliwości wykupu Ligiera na początku 1994 roku - puentował po latach Francuz. 

Zespół Prost Grand Prix

Bardzo obiecujący początek 

Sezon 1997 Prost Grand Prix rozpoczął w składzie: Olivier Panis, Shinji Nakano. Francuski kierowca rok wcześniej sięgnął po swoje pierwsze zwycięstwo w królowej motorsportu, wykorzystując swoją okazję w szalonym wyścigu na ulicach Monako jako kierowca Ligiera. Prost postawił na swojego rodaka, widząc w nim kierowcę z którym może osiągnąć naprawdę wiele.

Jego dwójką został 26-letni Nakano, dla którego była to pierwsza kampania w F1, do której się dostał dzięki sukcesom w japońskiej F3000. Shinjiemu pomogły konotacje z Hondą, która dzięki zatrudnieniu ich rodaka do momentu wkroczenia Pegueota dostarczała silniki zespołowi za niższą cenę. Odpowiedzialnym za konstrukcję Prost JS45 był Loic Bigois. 

Pierwsze dwa wyścigi przyniosły bardzo dobre rezultaty Oliviera Panisa. Doświadczony kierowca w pierwszych dwóch wyścigach zajął kolejno 5. i 3. miejsce, zgarniając pierwsze punkty w historii nowo uformowanej ekipy. Nieco gorzej spisywał się jego zespołowy kolega, który po solidnej 7. lokacie w Australii w Brazylii był dopiero 14. Następne wyścigi dla Nakano stały pod znakiem defektów, które uniemożliwiły mu ukończenie 4 kolejnych rund, gdy Panis kolekcjonował kolejne punkty, zajmując w międzyczasie 2. miejsce w GP Hiszpanii. 

Prost Grand Prix

Następnie przyszło feralne GP Kanady, w którym co prawda Shinji zdobył swój pierwszy punkt, jednak źle wyglądającemu wypadkowy uległ Olivier Panis. Francuz w wyniku uszkodzeń samochodu dwukrotnie uderzył w ścianę, z czego przy drugim, mocniejszym uderzeniu, złamaniu uległy jego obie nogi. Co ciekawe, w jego miejsce na 8 rund wskoczył Jarno Trulli, który w następnych latach odnosił nielada sukcesy w F1, a w 1998 roku zastąpił Nakano w Prost Grand Prix.

Francuska stajnia ukończyła ostatecznie sezon na 6. miejscu w klasyfikacji generalnej, wyprzedzając między innymi Saubera czy Stewarta. Wtedy wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku. Prost GP, mimo konstrukcji produkowanej przez Ligiera i mając w środku silniki Hondy, był w stanie wejść do środka stawki, a po kilku rundach Olivier Panis zajmował nawet bardzo wysokie 3. miejsce w klasyfikacji generalnej. Wydawało się, że nic nie może pójść nie tak.

&

Kłopoty, kłopoty Prosta

Kampania 1998 w wykonaniu Prost Grand Prix dla fanów francuskiego projektu miała być niczym wiele dla kibiców Liverpoolu. To miał być ten sezon! Stajnia zarządana przez byłego kierowcę Ferrari czy McLarena wreszcie przesiadła się na silniki marki Peugeot, po których wiele sobie obiecywali. Francuzi do swojego silnika wprowadzili także, jak zapowiadali, rewolucyjną skrzynię biegów z włókna węglowego. W piórka obrósł też Alain Prost, który otwarcie mówił o jak najdłuższej walce o mistrzostwo świata, wytykając także Damonowi Hillowi, że ten nie podpisał kontraktu z jego zespołem. Jeśli rzucasz takie słowa w mediach, to zazwyczaj czujesz się silnym i takim jesteś. Cóż, gdyby to Alonso odmawiał Prostowi, to po miesiącach mógłby słowa Alaina skontrować tak samo jak zachowanie Jolyona Palmera na torze w trakcie GP Włoch w 2017 roku. 

Po czasie się okazało, że Prost jako swój największy sukces w tamtym okresie mógłby podać najwyżej utworzenie gry o jego ekipie. Tak, w 1998 roku powstała gra Alain Prost Grand Prix. W produkcji wydanej przez studio Ocean wcielaliśmy się w postać kierowcy francuskiego zespołu i mieliśmy do wyboru rozegranie pojedynczego wyścigu bądź całych mistrzostw. Co prawda gra się okazała równie wielkim niewypałem co AP01, ale ta chociaż przyniosła jakieś zyski. 

Tak hucznie zapowiadane rewolucyjna skrzynia i nowa konstrukcja AP doprowadziły Prost Grand Prix do aż 15 nieukończonych wyścigów. Już w trakcie testów przedsezonowych trzykrotnie bolid nie przeszedł testów uderzeniowych, w ostatniej chwili wyrabiając się na GP Australii. Przez cały sezon stajnia zgarnęła raptem punkcik, uciułany przez Jarno Trulliego w szalonym GP Belgii, w którym już na starcie odpadła prawie cała stawka. Problemem AP01 było to, co stworzone przez Peugeota. Silnik okazał się ciężki i bardzo awaryjny, a i skrzynia biegów nie należała do niezawodnych.  

Alain po sezonie przeniósł bazę zespołu do Guyancourt nieopodal Paryża, przywracając do ekipy Loica Bigoisa, który miał być odpowiedzialny za utworzenie AP02. I o ile faktycznie dzięki Loicowi osiągi zespołu znacznie się poprawiły, tak silniki Peugota wciąż nadawały się do tarcia chrzanu. Aż 14 razy kierowcy byli zmuszeni do wycofania się z wyścigu z powodu różnych awarii, właśnie z silnikiem na czele. Ostatecznie sezon 1999 Prost Grand Prix zakończył z 9 punktami i fantastycznym drugim miejscem Jarno Trulliego w GP Europy rozgrywanym na Nurburgringu. 

Od lewej: Alain Prost, Jarno Trulli

Mimo bardzo chudych dwóch lat, Prost i ferajna zapewniali, że sytuacja jest pod kontrolą i gdy poprawią niezawodność, to ponownie włączą się do walki o czołówkę. Ah, ten Prost. Po historii z Damonem Hillem wniosków nie wyciągnał, a następne lata brutalnie zweryfikowały ambicje charyzmatycznego Francuza. 

Początek końca

Najgorsze przed Alainem Prostem dopiero miało nadejść, a sezony 1998 i 1999 były tylko przedsmakiem dalszych problemów ekipy. Ostatni rok XX wieku to był moment w którym Francuzi sięgneli dna. Prost Grand Prix zamykał klasyfikację generalną z zerowym dorobkiem punktowym, kończąc za szczególnie tragicznymi w tamtym okresie Minardi czy Jaguarem. Nie pomogli im nawet Jean Alesi i mistrz Formuły 3000, Nick Heidfeld. Obaj najbardziej zapamiętani zostali ze swego wypadku w GP Austrii, gdy Alesi uderzył Heidfleda, próbując wyprzedzić zespołowego kolegę. 

Przez słabe wyniki Alain Prost postanowił nie przedłużać umowy z producentem silników, a z zespołu odeszło kilku sponsorów z Gauloises na czele. Koncern papierosowym wyłącznie w przeciągu sezonu 2000 wpompował w Prosta prawie 22 miliony dolarów, a jego rezygnacja spowodowała wielką dziurę w budżecie. Już wtedy można było rokować, że projekt Alaina Prosta długo nie pociągnie. 

- Chciałem zakończyć karierę z Alainem i dać Francji ekipę pełną sukccesów - taką jaką był swego czasu Ligier. Podpisując kontrakt, byłem bardzo zadowolony i podekscytowany współpracą, ale z silnikami Peugeota nie było na to żadnych szans - powiedział w wywiadzie dla Motorsport Magazine już po zakończeniu kariery jeżdżący dla Prost Grand Prix Jean Alesi.

Rok 2001 to był popis absolutnej desperacji Alaina Prosta. Nowym dostawcą silników zostało Ferrari, które dostarczało Prostowi stare silniki, jednak oficjalnie były one pod szyldem Acera. Sezon zaczął duet Jean Alesi - Gaston Mazzacane. Argentyńczyk po sezonie 2000 wykupił miejsce w zespole Prosta, aby znaleźć fotel na kolejny sezon.

Prost Grand Prix

Już po czterech wyścigach Gaston pożegnał się ze swoją posadą, a jego miejsce zajął jeszcze gorszy Luciano Burti, którego po GP Węgier zastąpił... Tomas Enge. Wygląda to jak skład zespołu Formuły 3000, a nie ekipy, która aspirowała do walki o zwycięstwa. Ostatecznie jeszcze za Alesiego pod koniec sezonu wskoczył Frentzen, ale i to nie pomogło w wielkich zdobyczach punktowych. Prost Grand Prix zakończyło kampanię 2001 z czteroma punktami i na 9. miejscu w klasyfikacji generalnej. Z takimi wynalazkami to się nie mogło udać.

Bankructwo i koniec katorgi Prosta

Pod koniec roku zaczęły się pojawiać w mediach spekulacje, że Prost Grand Prix jest na skraju upadłości. Ekipa znalazła się w takim położeniu po odejściu sponsorów i kierowców, którzy pompowali wiele pieniędzy do budżetu stajni z Francji. Plotki okazały się faktem i w listopadzie 2001 roku Alain ogłosił, że jego zespół jest zadłużony na 28 milionów dolarów. Na początku 2002 oficjalnie Prost Grand Prix oficjalnie ogłosiło bankructwo, w wyniku którego zatrudnienie straciło ponad 300 pracowników. Informacja o upadku Prosta wyszła dzień po oficjalnym ogłoszeniu powrotu do F1 przez Renault. 

Prost w mediach upadek swego zespołu opisał jako hańba dla Francji, jednak na końcu sam powinien spojrzeć w lustro. Prawie każda podjęta przez niego decyzja okazała się nietrafioną i przybliżała ekipę do punktu, w którym jej szef musiał ogłosić upadłość. Wejście w umowę z Peugueotem, mimo dziwnych zmian w ostatniej chwili, ciągłe popełnianie tych samych błędów i zatrudnianie kierowców takich jak Tomas Enge, nie wspominając o wielkich kosztach generowanych przez zespół i regularnej utracie sponsorów. Panie Prost, jak to się miało udać? 

Najlepsze wyniki osiągali wtedy, gdy tak naprawdę występowali jako Ligier z innym malowaniem i nazwą. Im dalej w las, tym było gorzej. W 2003 roku pojawiła się próba reaktywacji Prost Grand Prix pod szyldem Phoenix. Ostatecznie zespół nie dostał zgody od FIA na starty, ponieważ nie wykupił on w całości Prosta, a tylko część akcji zespołu i konstrukcję AP04.