Mistrz świata z sezonu 2007 odniósł się do czwartkowych wieści, które sugerowały, iż jest już pewny pozostania w Formule 1 na kolejne 12 miesięcy.
Obecna umowa Fina, ogłoszona nieco ponad 2 lata temu, wygasa z końcem trwającej kampanii.
O przyszłości najstarszego kierowcy w stawce, a raczej jego emeryturze, spekulowało się przez cały czas jej trwania.
Chociaż wydawało się, że 2020 rok faktycznie może być jego ostatnim na najwyższym poziomie, Motorsport i The Race zgodnie podały, iż Kimi miał wykorzystać opcję w swoim kontrakcie, pozostając w F1 na dodatkowy rok.
Brytyjskie media nie były jednak zgodne co do terminu ogłoszenia przedłużenia, pisząc odpowiednio, iż nie jest to jasne lub może dojść do niego niedługo.
Komentując to w trakcie dnia dla mediów, Raikkonen zarzucił dziennikarzom, iż podali nieprawdziwe informacje.
- Nigdy nie miałem opcji w kontrakcie, więc mogę wam powiedzieć, że to nieprawda. Nie podpisałem niczego w zeszłym tygodniu, miesiącu, wczoraj, dzisiaj. Zobaczymy. Przeczytałem już wiele rzeczy przez te lata i przestałem, bo 90% jest dalekie od prawdy. Pozostałe 10% ma coś wspólnego z nią. Ale nie, nie podpisałem niczego.
- Nie zapadły jeszcze żadne decyzje. Zobaczymy. Jasne, że rozmawiam z zespołem, ale to nie ma nic wspólnego z powrotem Fernando czy coś. To ostatecznie będzie moja decyzja. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Nadal niejasna jest także obsada drugiego miejsca w Alfie Romeo, które powinno nadal należeć do kogoś z Ferrari Driver Academy.
Obecnie zajmuje je Antonio Giovinazzi, ale jego przyszłość wydaje się być niepewna, szczególnie biorąc pod uwagę postać Micka Schumachera, który jest liderem Formuły 2 i ma, mówiąc delikatnie, rozpoznawalne nazwisko.
Niemiec zastąpi Włocha już w trakcie 1. treningu przed GP Eifelu na Nurburgringu.