Christian Horner uważa, że F1 powinna wprowadzić na sezon 2025 zupełnie nowy projekt silnika, porzucając tym samym obecną specyfikację.
W sobotę w Austrii odbyło się oficjalnie spotkanie techniczne dotyczące nowej formuły silnikowej, w którym udział wzięli przedstawiciele wszystkich producentów, a także władze serii, które po zakończeniu narady potwierdziły tylko lakonicznie, że wspólna debata miała pozytywny przebieg.
Joint statement from the FIA and Formula 1:
— FIA (@fia) July 3, 2021
Very positive discussions took place today with all of the current and potential new Power Unit suppliers regarding the next phase of the Formula 1 Power Unit. 1/2
W temacie nowego napędu jest obecnie wiele spornych kwestii, które wymagają omówienia, aczkolwiek w środowisku F1 panuję powszechna opinia, iż nowa konstrukcja powinna być przede wszystkim bardziej ekonomiczna, co ma pozwolić przyciągnąć do rywalizacji nowe marki.
Cały ten wątek jest bardzo istotny dla stajni z Milton Keynes, bowiem jej plan zakłada zbudowanie na 2025 rok pierwszej autorskiej jednostki napędowej.
Szef Red Bulla, omawiając ten temat, stanowczo zaznaczył, że najwyższa kategoria wyścigowa na świecie potrzebuje w tym aspekcie znaczącej rewolucji, a nie kosmetycznych zmian. Brytyjczyk opowiada się też za tym, aby nowe jednostki weszły do użycia rok później, czyli w 2026 roku.
- Od chwili wprowadzenia ten silnik będzie z nami przez następne 10 lat. Dlatego też wolałbym poświęcić czas na wymyślenie czegoś innego, bardziej ekscytującego i odpowiedniego. To musi być coś, co będzie spełniać kryteria kosztów, osiągów i będzie zachęcać do bardziej zaciekłej rywalizacji - stwierdził Christian Horner.
- Oczywiście nie powinniśmy także zaniedbywać dźwięku i emocji. Uważam, że są to ważne kryteria, na których należy się skupić.
- Próba przeniesienia obecnych silników i uczynienia ich tanimi byłaby po prostu powodem do wstydu. Nie można przecież latać w pierwszej klasie, płacąc za bilet ekonomiczny.
- Mam nadzieję, że zwłaszcza do 2026 roku jest duża szansa na to, aby wymyślić zrównoważony i przyjazny dla środowiska silnik wykorzystujący biopaliwo. Byłby on znacznie czystszy i być może uwzględniałby pewne elementy standaryzacji w miejscach, gdzie koszty mogą być kontrolowane.
- Moim zdaniem każdy nowy producent wchodzący do Formuły 1 chciałby zacząć od czystej karty.
- Łatwo można jednak zrozumieć, że obecni producenci, którzy zainwestowali w obecne napędy sporo pieniędzy, będą chcieli przenieść własność intelektualną do nowej konstrukcji, ale obecny silnik jest niezwykle drogi a wszelkie dyskusje dotyczące redukcji kosztów, w jakich brałem udział, nie przynosiły żadnego efektu.
- W mojej opinii nie jest to jednak tak łatwe jak wprowadzenie limitów budżetowych. Silnik jest bowiem znacznie trudniejszy do kontrolowania, zwłaszcza że wiele aspektów dotyczących jednostki spalinowej wynika z faktu czy dana ekipa jest producentem, czy też zespołem klienckim.
Pryncypał ekipy spod znaku czerwonego byka jest zdania, że zmiany w kontekście czystej karty powinny obejmować też skrócenie czasu pracy na hamowni oraz wprowadzenie tzw. siatki bezpieczeństwa, aby w razie pomyłki nowi producenci mogli nadrobić zaległości.
- Musimy wymyślić coś, co jest istotne i odpowiednie dla sportu. Oczywiście nie chodzi tylko o silnik, który będzie musiał być zintegrowany z samochodem generującym niski opór, aby zapewnić odpowiednią wydajność. Ma to również ogromny wpływ na projekt podwozia.
- Dlatego uważam, że czysta karta w roku 2026 byłaby najlepszym wyjściem dla Formuły 1.
- Powinniśmy jednak pozostawić decyzję organom regulacyjnym i właścicielom praw handlowych, którzy powinni wymyślić najlepsze rozwiązanie dla tego sportu.
- Należy zatrudnić niezależnych specjalistów, aby ci zbadali tę sprawę i przedstawili odpowiednie wytyczne. Jeżeli zespoły to zaakceptują, to w 2026 roku podpiszą nowe Porozumienie Concorde, a jeśli nie, to nie.