Helmut Marko przyznał, że jeśli skrzynia biegów Maxa Verstappena będzie budziła jakiekolwiek wątpliwości, zespół zdecyduje się na wymianę.
Po zakończeniu niesamowitego przejazdu pod koniec Q3 na ścianie Holender nie może cieszyć się z pole position, a zamiast tego musi mieć na uwadze, iż jego start z P3 do GP Arabii Saudyjskiej nie jest pewny.
Uderzenie tyłem mogło uszkodzić skrzynię biegów, której wymiana wiązałaby się z karą przesunięcia o 5 pozycji. W tej chwili niejasne jest jednak, czy przekładnia przetrwała kontakt.
Podobna sytuacja miała już miejsce w sezonie 2021 w Monako, kiedy to kwalifikacje rozbiciem bolidu zakończył Charles Leclerc. Zawodnik Ferrari wywalczył wtedy pole position dzięki świetnej pierwszej próbie i przerwaniu okrążeń rywali czerwoną flagę, ale także musiał drżeć o stan swojego bolidu.
Ferrari po sprawdzeniu go uznało, że wszystko było w porządku, jednak przed wyścigiem okazało się, że maszyna była uszkodzona. Dramat Monakijczyka był o tyle większy, że jego zespół nie przyjrzał się drugiej stronie auta. Chcąc grać o całą pulę, Włosi zostali wtedy z niczym. Wnioski z tej sytuacji wyciągnął bijący się o mistrzostwo świata Red Bull.
- Musimy rozebrać auto i zobaczyć - powiedział Helmut Marko dla Servus TV. - Widzieliśmy to już w przypadku Leclerca w Monako. Jego uderzenie było podobne. Oni nie zdecydowali się na wymianę, ale wtedy coś strzeliło na okrążeniach zapoznawczych i konsekwencje były jasne.
- Jesteśmy tak szybcy, że nie będziemy podejmować żadnego ryzyka. Jeśli skrzynia będzie uszkodzona lub będzie miała oznaki uszkodzeń, zmienimy ją. Trudno się tu wyprzedza, ale i tak to zrobimy.
Znany ze swojego ostrego podejścia do kierowców Austriak tym razem nie miał żadnych pretensji do swojego podopiecznego i najprawdopodobniej nie będzie budził go swoim słynnym telefonem o poranku.
- Był cztery dziesiąte z przodu w tamtej chwili, a to wieczność tutaj. Widzieliśmy, że gdy zahamował, lewy przód się przyblokował. Przez to stracił przyczepność i miał uślizg. Po wszystkim można powiedzieć "okej, Max, jesteś obecnie tyle z przodu, jedź spokojnie", ale on nie jest taki, my też nie. Gdy ktoś przejeżdża takie kółko... To były niuanse, kwestia setnych sekundy podczas hamowania, ale miało to taki głupi efekt.
Swojego rozczarowania nie krył natomiast Christian Horner, który miał świadomość, jak istotne byłoby dokończenie tamtego przejazdu.
- Wielka szkoda. Na pewno będzie sfrustrowany. Wie, że to było dobre okrążenie. Musi po prostu zostawić to za sobą, bo nadal jest na P3, nadal musi wykonać dobry start, a do tego w tym wyścigu wszystko może się zdarzyć - powiedział dla Sky.
- Żałujemy, bo to było niezwykłe okrążenie. Byliśmy tu z tyłu, a on wyciągnął coś wyjątkowego z rękawa. Niestety nie było nam to dane. Wymiana skrzyni byłaby wyjątkowo brutalna, ale dopóki nie wrócimy do garażu, nie będziemy wiedzieć.