Czasy niby nie mają znaczenia, ale Red Bull postanowił wykręcić zdecydowanie najlepszy ostatniego dnia testów. 

Max Verstappen w końcówce przygotowań do sezonu uzyskał wynik 1:31.720 na mieszance C5. Jest to czas o prawie 0,7 sekundy lepszy od tego, który miał Charles Leclerc na mieszance C4.

Ferrari wydawało się jednak nie napinać mięśni do pęknięcia koszulki, a przynajmniej nie na torze w ostatnich minutach. Włosi zaliczyli świetne 6 dni, zawsze jeżdżąc dużo i szybko, a szef ekipy miał powiedzieć Sky Italia, że Monakijczyk w końcu dostanie konkretny sprzęt, jaki przetestuje jego potencjał.

Trzeci w tabeli wyników znalazł się Fernando Alonso (C4), który nieznacznie wyprzedził George'a Russella (C5). Hiszpan stracił do urzędującego mistrza świata niecałą sekundę, a Brytyjczyk nieco ponad sekundę.

Forma Alpine, jak i Mercedesa, to pewna niewiadoma. Francuzi potrafili w obu turach pokazać prędkość, ale i awaryjność. Mistrzowie konstruktorów wydawali się natomiast wozić nie tylko worki z piaskiem i skręcone silniki, ale też dość realne problemy z ustawieniem maszyny tak, by była szybka, ale jednocześnie nie skakała.  

Rano czasy kierowców były gorsze. W tamtej sesji najlepszy był Sergio Perez z wynikiem 1:33.105 na C4. Meksykanin wyjechał na tor z małym opóźnieniem, co było spowodowane usprawnieniami, jakie montował jego zespół.

Te, patrząc na ujęcia na uśmiechniętych Helmuta Marko czy Christiana Hornera, pierwsze wypowiedzi, a także wyniki, miały zadziałać zgodnie z oczekiwaniami. 

Poza Red Bullem rano większość ekip wykonywała dłuższe przejazdy. Daleko był chociażby Lewis Hamilton, który nie zszedł nawet poniżej 1:36, ale miał przy tym aż 78 okrążeń. Bardziej pracowici od niego byli wtedy tylko Zhou (82) oraz Gasly (91). 

To właśnie te trzy ekipy - Mercedes, Alfa Romeo i AlphaTauri - pokonały największy dystans przez całą sobotę, przejeżdżając odpowiednio 149, 150 i 148 okrążeń. Na drugim końcu tego zestawienia znów znalazł się McLaren z liczbą 90 kółek. Brytyjczycy dostali dziś części, które złagodziły problemy z hamulcami.

W pierwszej połowie dnia tylko raz pokazano czerwoną flagę. Była ona spowodowana kolejnymi testami systemów kontroli wyścigów, głównie wznowienia z pól po przerwaniu rywalizacji.

W drugiej zabawę przerywano dwukrotnie, ale na krótko. Winowajcami byli Mick Schumacher, który zaliczył obrót, a także Valtteri Bottas, który miał typowo bottasowo pechową przygodę w postaci dobrego kółka i awarii skrzyni biegów tuż po nim.

Po godzinie 17:00 na torze pozostał tylko Haas, który nadrabiał czas stracony z powodu opóźnień w transporcie sprzętu. Amerykański zespół znów postanowił wykręcić na pustym obiekcie dobry, tym razem drugi czas - 1:32.241, +0.521 do lidera. Jego autorem był Mick Schumacher, który przejechał dodatkowe 24 kółka.