Tekst: Bruno Wilk
Po pierwszym dniu testów F1 przed sezonem 2025 Czerwone Byki mają powody do optymizmu. Według Maxa Verstappena i Helmuta Marko przy budowie Red Bulla RB21 udało się pozbyć największych problemów z 2024 roku.
Mimo zdobycia mistrzostwa świata kierowców Red Bull mógł czuć niedosyt po zeszłym sezonie. Po dwóch zdominowanych latach reszta stawki odrobiła straty, a nawet odskoczyła. Gdyby nie geniusz Verstappena, zespół skończyłby bez żadnego z dwóch tytułów.
Model RB20 miał w sobie pewne cechy, które ujawniły się w drugiej połowie mistrzostw. Gdy próbowano dokładać docisku i reagować na postawę konkurencji, to okazało się, że okno pracy jest wąskie, a znalezienie dobrego balansu niemalże niemożliwe. Doszło do tego, że zrezygnowano z wielu poprawek, aby poszukać innego, lepszego rozwiązania.
Stajnia z Milton Keynes wykonała mały kroczek już jesienią 2024, co pozwoliło Maxowi uratować sezon. Nie były to duże, rewolucyjne i rzucające się w oczy zmiany, lecz istotne.
To samo można powiedzieć o RB21. Po prezentacji bolidu pojawiało się wiele głosów o tym, że auto z zewnątrz wygląda prawie identycznie do tego, które widzieliśmy w Abu Zabi. Max Verstappen przyznał dziś, że poprawek jest jednak więcej, a pierwsze odczucia są bardzo pozytywne.
- Poprawiliśmy się wszędzie, ale nie chcę zdradzać szczegółów - powiedział Holender. - To nie jest potrzebne i zachowamy to dla siebie. A zresztą, przejechałem pół dnia, więc jest dużo do przeanalizowania.
- Samochód prowadzi się całkiem nieźle, szczerze mówiąc. Trudno ocenić tempo, ale jechało się dobrze. To najważniejsze. Bolid był trochę bardziej przewidywalny. Inna sprawa, że w zeszłym roku na tym torze nie było z nim tak źle. Natomiast uważam, że zespół wyciągnął wnioski po poprzednim sezonie. Teraz trzeba je zaimplementować i zobaczymy, co przyniesie Australia, czyli zupełnie inny tor. Ale jak do tej pory idzie dobrze.
Najważniejszą kwestią, którą musiał rozwiązać Red Bull, był wspomniany balans. Ten na pewnym etapie stał się już przecież tak słaby, że pokonał samego Verstappena, który ma specyficzny styl jazdy i w teorii poradzi sobie nawet na drzwiach od stodoły.
- Z balansem gorzej niż w zeszłym roku być nie może! - dodał Max. - Idziemy w dobrym kierunku i musimy zobaczyć, ile z tego wyciągniemy. Jest jeszcze wcześnie i ciągle to omawiamy. Chcemy poprawić się po środzie, natomiast już wczoraj byłem zadowolony, a w porównaniu do zeszłego roku to duża różnica.
Swoje trzy grosze na temat tegorocznego auta dorzucił też Helmut Marko, który ma podobną opinię co jego kierowca.
- Długie przejazdy wyszły świetnie i byliśmy najszybsi - stwierdził Austriak, cytowany przez Motorsport. - Samochód jest bardziej przewidywalny i normalnie reaguje na zmiany w ustawieniach. To, co sprawiało nam problemy w zeszłym roku, wygląda znacznie lepiej. Może nawet poradziliśmy sobie z tym?
- Max mówi, że samochód jest kompletniejszy i niezależnie od tego, co zrobią inżynierowie, reaguje odpowiednio. Na swojej najszybszej próbie napotkał mały problem, więc mógł być szybszy. Ale te długie były najbardziej imponujące, a zużycie opon także prezentowało się bardzo dobrze. Auto ma szerokie okienko i jest przewidywalne.
Marko nie omieszkał również skomentować dyspozycji głównych rywali: - McLaren jest równy i szybki, podobnie jak Mercedes. Od Ferrari oczekiwaliśmy więcej, ale są jeszcze dwa dni. Zobaczymy.