Kilka dni temu Max Verstappen pojawił się w bolidzie RB18 na Imoli, aby wykonać prywatny test. Od razu rozpoczęły się więc dyskusje o tym, czy są to próby zrozumienia obecnych problemów.
Od sezonu F1 2024 możliwe jest już testowanie samochodów z najnowszej generacji, a więc tych, które w tak dużym stopniu wykorzystują efekt przyziemienia. Regulamin pozwala na takie jazdy pod paroma warunkami, takimi jak poinformowanie FIA i rywali, aczkolwiek są to tylko formalności.
Ekipy nie muszą natomiast chwalić się swoimi aktywnościami publicznie, choć często robią to na przykład wtedy, gdy za sterami zasiadają młodzi zawodnicy. W tym przypadku Red Bull nie wystosował żadnego komunikatu, aczkolwiek na położonym we włoskim miasteczku obiekcie nie mógł pozostać niezauważony.
Taki test nie odbył się oczywiście dla zabawy i jasne jest, że Byki miały jakiś cel w zorganizowaniu go. Spekulacje dotyczyły prób porównania danych z symulatora oraz - z uwagi na dobór toru - oceny zachowania sprawdzonej konstrukcji na tarkach. To właśnie ten aspekt sprawiał ostatnio ból głowy mistrzom i uznawało się go za główne ograniczenie względem konkurencji.
Zupełnie inaczej opisał to jednak szef inżynierii zespołu, Paul Monaghan, który w piątkowy poranek musiał porozmawiać z mediami o aspektach technicznych. Jest to standardowa część segmentu prezentacji bolidów i poprawek.
- Chcieliśmy dać Maxowi możliwość wyczucia punktu odniesienia w porównaniu do wcześniejszej maszyny - powiedział Monaghan. - Gdy próbuje się ocenić mocne i słabe strony obecnego bolidu, to punktem odniesienia [kierowcy] jest tegoroczny model. W poprzednich latach mieliśmy natomiast to i tamto... Ale czy na pewno tak było? Przecież nie jeździliśmy tymi samochodami jednocześnie. Wyciągając to auto z garażu, chcieliśmy więc, aby Max miał ten punkt odniesienia przy ocenianiu i aby był w stanie dać nam odpowiednie informacje zwrotne.
- To nie tak, że one się zmienią, ale ten punkt odniesienia będzie inny. Słabe i mocne strony bolidu możemy poznać poprzez zestawienie z konkurencją. Chcieliśmy jednak pomieszać to z jego komentarzami, sprawdzić je i stwierdzić, czy nadal jesteśmy tak dobrzy, czy może już nie. Możemy spojrzeć w dane i stwierdzić, czy faktycznie jesteśmy lepsi lub gorsi od innych, a także wziąć pod uwagę jego percepcję oraz poznać powody. A potem zobaczymy, co z tym zrobimy.