Znamy połowę składu Renault na przyszły sezon, a jak się okazuje następcę Daniela Ricciardo mamy poznać szybciej niż się spodziewaliśmy. Jeżeli wierzyć plotkom, powinniśmy oczekiwać czyjegoś powrotu na stare śmieci.

Nie traktujcie tego, jako potwierdzonej informacji, absolutnie nie. Natomiast dzień po wyścigu pojawiła się ciekawa informacja od dziennikarki hiszpańskiego Movistar Noemi de Miguel. Cyril Abiteboul miał obwieścić mechanikom, że już w środę poznamy nowego kierowcę francuskiej ekipy.

Wynika z tego, że ma to być kierowca, który już pracował w Renault i mogą go pamiętać ludzie z ekipy, którzy pracują tam najdłużej. Kiedy dodajemy do tego, że Noemi jest z Półwyspu Iberyjskiego...

Oczywiście, że na usta ciśnie się Fernando Alonso. To jednak jeszcze nie oznacza, że z Bartkiem będziemy musieli się ogolić. Chociaż sam Hiszpan w niedawnym wywiadzie powiedział, że jego przyszłość jest już ustalona. Potencjalna lista jest wbrew pozorom znacznie dłuższa.

Mamy przecież Niko Hulkenberga, który jeszcze chwile temu był członkiem ekipy i zna ich samochód. Cały skład Haasa był związany niegdyś z Renault, więc mogą to być i Grosjean, i Magnussen. To właśnie tych trzech kierowców stawiałbym obok Alonso, jako faworytów do drugiego fotela.

Pozostaje zaczekać, czy plotka się potwierdzi, ale dziwi mnie tak szybka ewentualna decyzja. Guanyu Zhou, junior Renault, ma szansę na dobry wynik w F2 i byłby mniejszym kosztem finansowym dla zespołu. Nie da się jednak ukryć, że każde z wyżej wymienionych nazwisk to gotowi kierowcy z większym potencjałem marketingowym.

Ciekawe czy w Hiszpanii słychać bębny...