W trakcie weekendu na Węgrzech zaczęto dyskutować o tym, iż Renault domaga się uzyskania zgody na poprawienie swojego silnika.

Jednostki napędowe są obecnie zamrożone, przez co rozwijanie ich w celu bezpośredniego zyskania osiągów jest zabronione. Gdy decydowano się na ten krok, zakładano, że wszyscy producenci będą dysponowali mniej więcej zbliżonymi wynikami i nikt nie zostanie w tyle, ale taki stan rzeczy może nie występować teraz w F1.

Kilka dni temu Motorsport przekazał, że wyliczenia FIA pokazały, iż Francuzi są około 20-30 koni mechanicznych z tyłu za konkurencją. W związku z tym podczas następnego spotkania Komisji F1, które zostanie zorganizowane w Belgii i będzie dotyczyło przede wszystkim pozbycia się koców grzewczych już w 2024 roku, przedyskutowana zostanie także ta kwestia.

Korzystające z najsłabszych silników w stawce Alpine liczy na to, że ustalenia sprzed ponad 2 lat, które przewidywały taki scenariusz, pozwolą na wywalczenie zielonego światła.

- Gdy zapadały tamte decyzje, grono producentów postanowiło, że jeśli ktoś znajdzie się z tyłu o więcej niż 1%, to w dobrej wierze rozpoczniemy rozmowy nad umożliwieniem rozwoju - zaznaczył Otmar Szafnauer po wyścigu na Hungaroringu. - Wszystkie zespoły wykonują takie same analizy, podobnie jak FIA, a my jesteśmy znacząco z tyłu. 

Bardzo możliwe, iż wspomnianą dobrą wiarą wykaże się m.in. Red Bull. Christian Horner zadeklarował w niedzielę, że jest to zależne od tego, czy przegląd poziomów mocy potwierdzi rozbieżności.

- Chodzi o to, by zobaczyć, jakie są te deficyty - stwierdził Brytyjczyk. - FIA ma wszystkie dane i powinna nam je dokładnie zaprezentować. Dla wszystkich fascynujące byłoby ocenienie, czy mimo obecnego zamrożenia jednostek występują takie różnice. Jeśli tak, powinniśmy podejść do tego rozsądnie, bo inaczej zablokujemy obecny stan rzeczy na dwa lata. Nie byłbym więc przeciwnikiem zdrowej dyskusji.

Renault uzyskało ważny głos poparcia w walce o poprawę swojego silnika

fot. Red Bull

Taka postawa została doceniona przez Szafnauera, który przypomniał, dlaczego w ogóle doszło do zamrożenia rozwoju: - Cieszę się, że Christian tak powiedział, bo to wzięło się przecież z odejścia Hondy. Red Bull nie miał działu silnikowego, by kontynuować rozwój, więc wszyscy zgodziliśmy się na coś, co przecież miało pomóc Bykom. Dlatego całkiem miło ze strony Christiana, że tak powiedział.

Amerykanin był również pytany o to, dlaczego konieczne jest ubieganie się o takie rozwiązanie, skoro agresywne działania Renault przed sezonem 2022 miały przynieść poprawę kosztem niezawodności, która faktycznie okazała się zeszłorocznym problemem niebieskich.

- Powody są dwa. Po pierwsze nie jestem pewny, czy ostatecznie udało [nam] się dorównać [osiągami do konkurencji]. Po drugie każdy może rozwiązywać swoje problemy z niezawodnością, a tam czasem mogą kryć się poprawki po stronie mocy. To zależy od tego, jaki rodzaj problemu z niezawodnością się rozwiązuje.

- W 2007 roku, gdy zamroziliśmy silniki V8, jako reprezentant Hondy to właśnie ja otrzymałem każdą prośbę od innych ekip. Przychodzono do mnie i wszystkie prośby dotyczyły ograniczenia kosztów oraz poprawy niezawodności. Przekazywałem to do odpowiednich inżynierów, ale ogólnie jest wiele rzeczy, które można podciągnąć pod ten aspekt, by następnie podnieść moc.