Daniel Ricciardo podczas końcówki Q2 popełnił błąd, przez który delikatnie uszkodził samochód. To uniemożliwiło mu wyjazd w ostatnim segmencie czasówki.
Australijczyk naruszył tylną część samochodu, uderzając niezbyt mocno w bariery za zakrętem numer 11.
Jego mechanicy chcieli szybko wymienić tylne skrzydło, jednak zabrakło im bardzo niewiele, by uporać się z problemem.
- Byliśmy bardzo blisko wyjazdu w Q3. Minuta i bylibyśmy na torze, więc szkoda. Widziałem w lusterkach, że nasi ludzie pracowali ciężko, więc to pewien zawód dla nich, ale jutro sobie to wynagrodzimy i wskoczymy wyżej - mówił Honey Badger.
Zawodnik nie zna jeszcze przyczyny swojego błędu, choć zwrócił uwagę na to, jak łatwo dać się zaskoczyć np. podmuchom wiatru, na które podatne są bolidy Formuły 1 obecnej generacji.
- Nie wiem, czemu się obróciłem. Te samochody są dość wrażliwe, a ja musiałem ominąć kilka wolniejszych aut. One były poza linią wyścigową, ale samo skręcanie i hamowanie jest zależne od kierunku wiatru. Poczułem, że gdy tylko skręciłem, od razu uciekł mi tył, ale obejrzę to jeszcze raz i zobaczę, czy może było tam, coś, co to spowodowało.
Przyszły kierowca McLarena liczy na to, że w wyścigu uda mu się poprawić, choć nie jest pewny, czy Autódromo Internacional do Algarve umożliwi wykonywanie manewrów.
- To nie jest łatwy weekend, bo tor jest dość śliski i trudno było znaleźć balans. Nasze miejsce jest w Q3 i tam dotarliśmy, ale musimy znaleźć trochę więcej jutro. Nadal nie jestem pewny, jak będzie z wyprzedzaniem. Na Mugello spodziewaliśmy się, że będzie trudno ale tak się ostatecznie nie stało. Tu może być gorzej, bo zakręt numer 1 jest dość szybki i trzeba być naprawdę koło w koło, o ile nie jest się Maxem i Lance'm. Będzie też chłodno, ale ja jestem gotowy.