Daniel Ricciardo skomentował nowy kontrakt Sergio Pereza, który sprawia, że obecnie na drzwiach do Red Bulla widnieje dla niego napis "zamknięte".
Australijczyk wrócił do Formuły 1 po półrocznej przerwie w trakcie sezonu 2023. Przywrócenie go do stawki zostało błyskawicznie zinterpretowane jako próba stworzenia tzw. stracha na Sergio Pereza, który miał wtedy duży dołek.
Ze względu na kończącą się w 2024 roku umowę Meksykanina wizja awansu Ricciardo do głównego zespołu była brana pod uwagę. Daniel cały czas cieszy się wsparciem Christiana Hornera i jest uznawany za kogoś, kto dogadałby się z Maxem Verstappenem.
Najpierw natomiast musiał poważnie rozprawić się z Yukim Tsunodą i pokazać gotowość do przeskoku. Na etapie GP Chin słyszeliśmy nawet, że właśnie to, czyli imponujące rezultaty, były potrzebne, aby Red Bull miał jakiekolwiek argumenty w oczach opinii publicznej, gdyby na którymś etapie zaczął poważniej myśleć o zmianie.
Honey Badger nie dostarczył ich jednak prawie wcale i jak sam przyznał w czwartek w Montrealu, ma pełną świadomość tego, że jego jazda zwyczajnie nie mogła nikogo przekonać.
- Wiem, że nie zrobiłem wystarczająco, aby jeżyły się włosy lub aby ktoś dostał gęsiej skórki - powiedział Ricciardo. - Muszę wywoływać to częściej. Miałem jeden wynik, po którym byłem bardzo, bardzo szczęśliwy, lecz inne nie były aż tak dobre. W pewnym sensie jestem więc odpowiedzialny za to, że nie zrobiłem niczego szczególnie spektakularnego.
- Gdy walczysz o miejsce w topowym zespole, to musisz robić fantastyczne rzeczy. Nadal chciałbym zakończyć karierę w tym miejscu, ale patrząc krótkoterminowo, awans się nie wydarzy. To mój cel, lecz w tej chwili jestem tu i muszę spisywać się odpowiednio. Zespół robi dobrą robotę, aby mi w tym pomóc, więc wszystko zależy ode mnie. Więcej prawego pedału, mniej lewego.
- Chciałbym robić szybszy progres, ale naprawdę uważam, że wykonujemy te kroki. Nadal wierzę, że mogę to jeszcze odwrócić, pójść do przodu i skopać kilka tyłków. Oczywiście jeśli będę tu w przyszłym roku, to również sprawi, iż będę zadowolony.
- Nie sądzę, aby [kontrakt Pereza] oznaczał, że to koniec. Nie widzę tego tak, że nie dostanę już szansy. Miałem jeden świetny wynik w Miami, ale reszta mojego sezonu nie była taka, jakiej oczekiwałbym od siebie. Chcę, aby szło lepiej niż teraz, bo to mogłoby pomóc przy takich okazjach.