Daniel Ricciardo podzielił się swoim punktem widzenia na incydent, który zakończył wczorajszy występ Yukiego Tsunody.
Chociaż Australijczyk ma za sobą bardzo udane zawody w Meksyku, to nie może uznać ich za idealne. Podczas swojego przebijania się przez stawkę stoczył pojedynek z Japończykiem, który zakończył się kraksą.
Honey Badger próbował optymistycznego ataku w zakręcie nr 6, znanego w Polsce z półzmyłki Roberta Kubicy. Jest to manewr bardzo ryzykowny, wymagający sporej zachowawczości kierowcy z przodu i wpuszczenia drugiego samochodu w celu uniknięcia kolizji, która tym razem miała miejsce.
Sędziowie wycenili takie zachowanie zawodnika McLarena na +10 sekund i 2 punkty karne, uznając, iż to on w pełni przyczynił się do stłuczki, ponieważ próba została wykonana zbyt późno i zbyt optymistycznie.
- Po zobaczeniu powtórek biorę trochę więcej odpowiedzialności za to, ale na pewno nie czuję, że byłem stuprocentowo winny - kontrował Ricciardo. - Nie zblokowałem koła i trzymałem się wierzchołka. Zresztą prawda też jest taka, że nie planowałem czy nie chciałem go tam wyprzedzić. Jasne, to byłoby świetne, ale celem nie było zahamowanie później od niego i wyprzedzenie go.
- W tamtej sekcji przyczepna jest tylko wewnętrzna, bo jest bardzo brudno. Liczyłem więc, że jeśli się tam utrzymam i zepchnę go na gorszą linię, to będę miał lepsze wyjście. Potrzebowaliśmy jakichś 20-30 cm więcej, może nawet ciut mniej. Chciałbym nie mieć tego incydentu i jest mi przykro, że się wydarzył. Te 10 sekund [kary] było więcej niż wystarczające, ale i tak daliśmy radę.
- Domyśliłem się, że pewnie [sędziowie] będą musieli coś z tym zrobić. To jednak zdarzyło w walce, a ja nie pamiętam, bym zblokował koła. W przypadku Carlosa [Sainza] na Imoli, gdy po najechaniu na wierzchołek miałem uślizg i trafiłem w niego, nie miałem takich odczuć [jak w Meksyku].
Oczywiście zupełnie inną opinię miał poszkodowany w tym zajściu Yuki Tsunoda, który był niezadowolony z ryzykownej jazdy rywala.
- Czułem się dobrze podczas ostatniego stintu, więc jestem bardzo rozczarowany, że odpadłem po tak głupim błędzie. Daniel miał inną strategię, więc niedługo później i tak wyprzedziłby mnie w łatwy sposób. To wkurzające, gdy tak doświadczony kierowca próbuje atakować w miejscu, gdzie nie jest to możliwe. Byliśmy blisko punktów, a te są niezwykle ważne w obecnej sytuacji.
Ze względu na wyjątkowo dobre jak na ten rok tempo i wyrobienie sobie 12 sekund przewagi nad kolejnym samochodem Ricciardo ostatecznie nie odczuł skutków swojej kary, utrzymując P7. Przyznał jednak, że niewiele brakowało, a jego wysiłki zostałyby zniweczone przez jeden z szybszych bolidów.
- W końcówce robiłem się nerwowy, bo George był coraz bliżej mnie. Gdybym dostał niebieską flagę, straciłbym kilka sekund i mógłbym spaść nawet za Ocona. Cisnąłem jak szalony, by utrzymać się 2 sekundy [przed Russellem]. Nagle usłyszałem, że zjechał, by powalczyć o najszybsze okrążenie. Pewnie nawet o tym nie myślał, ale i tak muszę postawić mu piwo.