George Russell uważa, że ostatnie bardzo dobre wyniki Williamsa nie są zasługą szczęścia, a feralnego bolidu z kampanii 2019, który posłużył do odpowiedniego wyczucia opon Pirelli.
Brytyjczyk w miniony weekend po raz kolejny zadziwił środowisko F1, bowiem podczas sobotniej czasówki jako pierwszy podjął się ryzyka wyjazdu na wilgotny tor na oponach typu slick, co w ostatecznym rozrachunku pozwoliło mu wywalczyć trzecią pozycję startową do GP Rosji.
Podobna sytuacja miała miejsce także podczas deszczowych kwalifikacjach na torze Spa-Francorchamps, w których Mr Saturday otarł się o pierwsze w swojej karierze pole position.
Sam zainteresowany, komentując swoje ostatnie osiągnięcia, nawiązał do sezonu 2019, podczas którego konstrukcja FW42 pozbawiona była odpowiedniej siły docisku.
To z kolei spowodowało, że inżynierowie ekipy z Grove skupili się głównie na dokładnym zrozumieniu ogumienia Pirelli pod kątem jego efektywnego użytkowania zwłaszcza w zmiennych warunkach atmosferycznych.
- Jeżeli zrobisz coś raz dobrze, to wówczas może być to szczęśliwy splot wydarzeń, aczkolwiek jeżeli dokonujesz tego dwa lub trzy razy, musi to o czymś świadczyć - stwierdził Russell.
- Uważam, że 2019 rok był dla nas naprawdę kluczowym okresem, ponieważ z powodu minimalnej siły docisku w naszym aucie znajdowaliśmy się w bardzo trudnej sytuacji podczas każdego Grand Prix. To prawie tak, jakby każdy weekend przebiegał w warunkach przejściowych, ponieważ opony Pirelli zostały zaprojektowane z myślą o najszybszych samochodach Mercedesa, Red Bulla i Ferrari.
- Jeździliśmy jakieś trzy i pół, a nawet cztery sekundy wolniej. Te opony nie były dla nas odpowiednie. W pewnym sensie musieliśmy potraktować sezon 2019 jako okres przejściowy. Myślę, że wszystkie drobne sztuczki, których się wtedy nauczyliśmy, zaczynają przynosić teraz efekty.
- Ponadto jestem Brytyjczykiem i na co dzień mam do czynienia z deszczem częściej niż inni ludzie w innych częściach świata, więc to też jest dla nas korzystny czynnik.
23-latek podkreśił również, że jest zaskoczony rozwojem tegorocznego sezonu, który przyniósł mu nie tylko pierwsze punkty na najwyższym szczeblu sportów motorowych, ale także miejsce na podium.
- Szczerze mówiąc, to bardzo dziwne uczucie, ponieważ w tym roku celowaliśmy wyłącznie w zdobycie pierwszych punktów. Jednakże kiedy osiągniesz swój cel, to z automatu chcesz częściej kończyć zmagania na punktowanych pozycjach, a następnie chcesz tego dokonywać w każdym GP.
- To samo dotyczy sobotnich kwalifikacji. Gdy na początku tego roku udało nam się wejść do finałowego segmentu czasówki, to było to dla nas w tamtym momencie coś niesamowitego. Obecnie natomiast jesteśmy bardzo rozczarowani, gdy nie uda nam się wejść do Q3.
- Chcę przez to powiedzieć, że dopóki nie zostanie się mistrzem świata, to cały czas będzie odczuwało się pewien niedosyt. Jestem przekonany, że następnym razem, gdy Lando zdobędzie pole position, to nie będzie odczuwał takiego samego uczucia jak w tym przypadku.
- Jest to uwarunkowane tym, że cały czas chcesz startować z pierwszego pola, następnie chcesz regularnie wygrywać wyścigi, aż do momentu zdobycia mistrzowskiej korony. Chociaż gdy zdobędziesz pierwszy tytuł, to będziesz chciał sięgnąć po kolejny, więc jest to niekończący się cykl.