Niektórzy kierowcy byli rozczarowani po GP Monako, ponieważ czuli, iż mogli zakończyć je nawet na podium.

Najbardziej niezadowolony był George Russell, który znalazł się w gronie czekających na deszcz. W momencie pojawienia się opadów Brytyjczyk jechał na 3. pozycji, jedynie za Maxem Verstappenem i Fernando Alonso, ponieważ reszta rywali wcześniej odwiedziła mechaników i zwyczajnie usunęła się z drogi.

Zawodnik Mercedesa nie utrzymał się jednak w czołowej trójce, bowiem popełnił błąd w zakręcie nr 5. - Jestem naprawdę zły na siebie, bo P3 było niemalże gwarantowane po tym, jak nie zjechaliśmy [po kolejne slicki] - tłumaczył na gorąco.

- Wyjechałem [na przejściówkach], zobaczyłem żółtą flagę, odpuściłem gaz i jak tylko dotknąłem hamulców, to od razu pojechałem za Strollem na pobocze. To prawdopodobnie lekcja o tym, że gdy nie jesteś w pełni skoncentrowany, to popełniasz błędy. Zapewne gdyby nie ta flaga, byłbym bardziej skupiony i nie wyjechałbym z toru, co kosztowało zespół spokojne P3.

- Dowiedziałem się, że moja pomyłka nie była pokazana w telewizji, tylko dopiero na powtórce. [Niebezpieczny] powrót wziął się właśnie z wcześniejszego błędu. Nie sądzę, że dla wielu ludzi jasne jest, iż byliśmy w zasadzie na P3 na torze i straciliśmy to. Sporo osób napisało do mnie z gratulacjami za P5, ale nie wiedząc o tym, że popełniłem duży błąd i straciłem P3. 

- Samochód na pewno był uszkodzony - mówił o kontakcie z Perezem, do którego doszło po tym, jak powrócił na tor. - Nie byłem pewny, czy będę w stanie kontynuować, ale to wyjaśniło się samo wraz z kolejnymi okrążeniami. 

Russell i Gasly rozczarowani utratą szansy na podium

fot. Mercedes

Nie tylko Russell uważał, że optymalna strategia wiązała się z czekaniem na deszcz. W podobnym położeniu byli też Charles Leclerc i Pierre Gasly, którzy przez pewien czas także jechali na 3. miejscu. Dodatkowo przed swoimi pierwszymi pit stopami znajdowali się przed bolidem Mercedesa, co włączyłoby ich w grę o podium, gdyby ich zespoły były bardziej cierpliwe.

Monakijczyk nie miał szczególnych pretensji do swoich ludzi, natomiast Francuz próbował tłumić negatywne emocje, by ekipa mogła świętować sukces jego kolegi, Estebana Ocona.

- [Czekanie] było naszym wyborem - stwierdził kierowca Ferrari. - Zawsze można debatować, czy dobrym, skoro miał nadejść taki deszcz. W tamtym momencie kilku kierowców nadal jechało na slickach, więc szanse na neutralizację były ogromne. Nie chciałem reagować, tylko zaczekać na safety car, który nigdy nie wyjechał. Ukończyliśmy na P6 i żadne cuda się nie zdarzyły - zakończył.

- Cieszę się z osiągnięcia zespołu - zaczął reprezentant Alpine. - To fantastyczny weekend, który zakończyliśmy na podium, więc gratuluję ekipie i Estebanowi. Muszę jednak powiedzieć, że mój wyścig był rozczarowujący i nie rozumiem tego.

- Jechaliśmy na 3. miejscu i wiedzieliśmy, że nadchodził deszcz. Byłem w perfekcyjnym położeniu, by czekać. Powiedziałem o tym przez radio, ponieważ chciałem wykorzystać warunki, ale zjechaliśmy, a dwa okrążenia później spadł deszcz. Musimy to przeanalizować, bo mogliśmy zgarnąć 3. lub 4. miejsce. Nie chcę mówić za dużo o mojej frustracji, bo to świetny dzień dla zespołu.