George Russell był sfrustrowany postawą swoich rywali na starcie rundy F1 w Meksyku i miał sporo pretensji do sędziów, którzy pozwolili na tzw. wyścigi kosiarek. Brytyjczyk zabrał także głos na temat potyczki Verstappena z Hamiltonem, którą ocenił trochę inaczej.
Niedzielny wyścig nie był udany dla Russella. Po starcie 27-latek spadł o jedną pozycję na rzecz Verstappena, który źle oszacował prędkość w dojeździe do T1 i ratował się wyjazdem poza tor. Wówczas reprezentant Mercedesa zgłosił inżynierowi, że sytuacja była niesprawiedliwa. Na torze nie zmieścił się również startujący z pierwszego rzędu Leclerc, który co prawda puścił Norrisa, ale już nie Hamiltona.
Później Verstappen znów utrudnił życie Russellowi, gdy podczas walki z Hamiltonem stracił chwilowo tempo, wystawiając się na atak. George próbował wykorzystać słabszy moment Maxa, ale wyjechał szeroko i dodatkowo stracił dwie lokaty na rzecz Bearmana i Antonellego, spadając dopiero na P7.
Po zawodach, podobnie jak przez radio, George nie krył frustracji przebiegiem wyścigu i incydentami, przez które spadał w klasyfikacji.
- Nie rozumiem, jak trzej kierowcy mogą sobie ściąć pierwszy zakręt i po prostu utrzymywać pozycje, na których tam wjechali. To tak, jakby pozwalano ci ryzykować wszystko, ale masz kartę „wyjdź wolny z więzienia”, jeśli się pomylisz. Myślę, że to zależy od obiektu, bo gdyby leżał tam żwir, to nikogo tam by nie było - mówił dla Sky.
- Widzimy to prawie każdego roku, odkąd tu jesteśmy. W zeszłym roku zrobił tak Carlos, rok wcześniej Charles, a 9 lat temu Lewis. To jak wyścigi kosiarkami. Coś musi się tam zmienić. Tak jak powiedziałem, jeśli postanowisz po prostu przejechać po zewnętrznej stronie, możesz albo utrzymać miejsce, albo po prostu przeciąć trawę i wrócić tam, gdzie byłeś wcześniej. To naprawdę nie powinno to tak wyglądać.
Rozmawiając z mediami piszącymi Russell podkreślił, że szanowanie reguł było zwyczajnie nieopłacalne.
- Leclerc po prostu nie próbował pozostać na torze. Verstappen oczywiście w pełni ryzykował i pomylił się, ale kontynuował na swojej pozycji. Ci, którzy postąpili poprawnie, wyszli na tym najgorzej.
- Gdy Max i Lewis się ze sobą zderzyli, Lewis słusznie dostał karę. Max natomiast także był poza torem, a wrócił w złym miejscu i złym dla mnie czasie, przez co straciłem trzy pozycje. Też powinien był zostać ukarany. Oczywiście byłem dość sfrustrowany, ale wszystko zaczęło się od pierwszego okrążenia.

