Po zakończeniu rywalizacji na Imoli George Russell wyznał, że jazda podskakującym bolidem zaczęła go boleć nie tylko z powodu konieczności ograniczania potencjału konstrukcji.

Mercedes cały czas zmaga się z ogromnymi problemami. Piątek i sobota były dla zespołu tak słabe, że Toto Wolff uznał weekend we Włoszech za taki, który należałoby już skreślić.

W wyścigu George Russell sprawił jednak, że mimo takich odczuć szefa na konto ekipy dopisano aż 12 punktów, co patrząc na sprint może wydawać się wynikiem ponad stan. Brytyjczyk zresztą właśnie po nim twierdził, iż pozycje, które dowoził do mety, prawdopodobnie przewyższały obecne możliwości W13.

Te są obecnie mocno zmniejszone przez kwestie temperaturowe oraz porpoising. Zjawisko, które powróciło do F1 wraz z efektem przyziemienia, w ten weekend wpłynęło jednak na coś więcej niż tylko kwestie osiągów.

- Kiedy nasz bolid jest we właściwym oknie pracy, pomijając podskakiwanie, to daje naprawdę bardzo dobre odczucia z jazdy - tłumaczył Russell. - Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się uporać z podskakiwaniem na prostych odcinkach. Nie jesteśmy jednak jedynym zespołem, który się z tym zmaga.

- Jest to kwestia, którą musimy po prostu jak najszybciej wyeliminować, bowiem z perspektywy kierowcy jazda w takich warunkach staje się powoli bardzo uciążliwa. To pierwszy weekend, w trakcie którego miałem naprawdę duże problemy z plecami i coś w rodzaju bólów w klatce piersiowej. Działo się tak, bo podskakiwanie było tak mocne. Musimy jednak z tym jeździć, by wyciągać szybsze czasy z bolidu.

Opisując swój bardzo pozytywny wyścig, George przyznał, że kolejny raz musiał walczyć także z rozgrzewaniem ogumienia.

- Uważam, że czwarta pozycja to było dla nas maksimum, co mogliśmy dziś osiągnąć po przejechaniu kwalifikacji i sprintu. Zarządzanie oponami było bardzo trudne, ponieważ tor przesychał stosunkowo szybko, a potem trudno było dogrzać nowe opony. Problemem była także bardzo niska temperatura koców grzewczych, która jeszcze bardziej komplikowała jazdę w tych warunkach. 

russell

- Trzy okrążenia przed zjazdem zapytałem chłopaków o możliwość założenia slicków, ale w odpowiedzi usłyszałem, że jeszcze nikt nie zdecydował się na wizytę w pitlane. Pozostanie na torze w tamtym momencie było jednak słuszne, ponieważ potencjalny postój doprowadziłby do tego, iż utknąłbym za kierowcami ze środka stawki. 

- Szczerze mówiąc, nie wiem, czemu nikt z końca stawki nie zaryzykował wcześniejszego zjazdu, ponieważ według mnie można było śmiało założyć wcześniej opony na suchą nawierzchnię. 

- Podczas pitstopu pojawił się problem i nie mogliśmy zmienić ustawień przedniego skrzydła, przez co musiałem zmagać się z ogromną podsterownością. Ten tor jest bez wątpienia wspaniałym obiektem i ma swój niepowtarzalny charakter, ale ściganie się tutaj jest zwyczajnie niemożliwe, zwłaszcza przy tak szybko zmieniających się warunkach, jednocześnie mając do dyspozycji tylko jedno miejsce do wyprzedzania i jedną linię wyścigową. 

- Patrząc pod kątem wyników z całą pewnością mogę powiedzieć, że spisaliśmy się bardzo dobrze w pierwszych czterech wyścigach. Daje to mi i zespołowi duże poczucie pewności wraz z ciągłym rozwojem samochodu i zdobywaniem kolejnych punktów. 

Russell

- Zaliczyłem dziś bardzo dobry start. Nie wiem, co przytrafiło się Lewisowi na samym początku, ale w każdym razie w równym stopniu zmagamy się obecnie z problemami. Oczywiście nasz samochód jest daleki od swojego optymalnego okna pracy i nie daje takich odczuć, jakich byśmy oczekiwali po aucie wyścigowym, zwłaszcza jeżeli popatrzymy na problemy dotyczące dogrzewania opon.

- W piątek było tutaj trzynaście stopni i jazda była po prostu koszmarem. Liczę jednak, że w kolejnych wyścigach będzie już lepiej, zwłaszcza że motywacja wewnątrz ekipy jest wręcz inspirująca.

- Tak jak mówiłem już kilka razy, Lewis wróci do swojej optymalnej formy i nie ma co do tego żadnych wątpliwości.