Obaj kierowcy F1 Mercedesa zostali ukarani przesunięciem na starcie GP Bahrajnu 2025. Co prawda jest to cofnięcie tylko o jedną pozycję, ale wynikało z nietypowego błędu zespołu.
Stajnia z Brackley zaliczyła dziś drobną, choć nieco kosztowną pomyłkę w trakcie Q2. Dotyczyła ona wypuszczenia kierowców z garażu po czerwonej fladze. Precyzując, George Russell i Andrea Kimi Antonelli pojawili się w pit lane w momencie, gdy FIA nie potwierdziła jeszcze czasu wznowienia sesji.
Jest to dość nietypowe naruszenie zasad, aczkolwiek nie jest to żaden niejasny przepis. Punkt 19 wytycznych dyrektora wyścigu na GP Bahrajnu 2025 klarownie zakazuje tego, dopóki potwierdzona zostanie godzina wznowienia treningu lub kwalifikacji.
Trudno było spodziewać się, jaki werdykt zapadnie w tej sprawie, bowiem jest to coś rzadko spotykanego. Toto Wolff mówił dziś telewizji Eleven, że bierze pod uwagę cofnięcie na polach startowych. Wydawało się to dość surową oceną, szczególnie że istniały pewne okoliczności łagodzące, np. absencja dyrektora sportowego, który normalnie byłby odpowiedzialny za tę kwestię.
Mercedes próbował uratować sytuację, ale przegrał, ponieważ FIA chciała stworzyć wyraźny precedens, poważnie zakazujący takiej praktyki. Finalnie postanowiono przesunąć obu kierowców zespołu o jedną pozycję na starcie. W związku z tym do pierwszego rzędu awansuje Charles Leclerc, a George Russell wyruszy z P3. Na cofnięciu Kimiego Antonellego skorzysta za to Pierre Gasly.
- Reprezentant zespołu, Andrew Shovlin, przyznał, że błędnie nakazał wypuścić bolidy - czytamy w komunikacie sędziów. - Myślał, że podano właściwy czas wznowienia, podczas gdy był to tylko ten przewidywany. Shovlin podkreślał, że nie uzyskano tu przewagi sportowej i wszyscy inni mogli jeszcze wykonać swoje przejazdy, ponieważ pozostało wystarczająco dużo czasu (11 minut).
- Dyrektor sportowy ds. bolidów jednomiejscowych FIA stwierdził, że takie zagranie może przynieść przewagę sportową, gdyby inni nie byli w stanie wykonać swoich przejazdów, a zespół już tak. Sędziowie zgodzili się z tym spojrzeniem, ale w wypadku, gdyby pozostało tylko kilka minut sesji. Dyrektor zaznaczał jednak, że w tym przypadku należy nałożyć karę sportową, a nie grzywnę, aby zapobiec dalszemu wypuszczaniu bolidów z garażu w momencie, gdy podawany jest przewidywany czas wznowienia sesji. Sędziowie zgodzili się również z tym punktem widzenia.
- Shovlin argumentował, iż przecież można dać inną karę, gdyby tylko arbitrzy wskazali, że ta sytuacja nie będzie traktowana jak precedens. Uznał, że jeśli sankcja sportowa jest konieczna, to powinna zostać złagodzona. Sędziowie zgodzili się z tym, że taka kara jest konieczna, aczkolwiek przyjęli, że przewinienie było niezamierzone i doszło po prostu do prawdziwego błędu zespołu, za który Shovlin przeprosił.
Co ciekawe, w komunikacie wyraźnie wskazano, że jeżeli w przyszłości ktoś dopuści się podobnej pomyłki, to czeka go już większa kara.