George Russell odniósł się do swojej dyspozycji z ostatnich wyścigów, a także opisał dotychczasowy przebieg weekendu w Austin, przyznając, że przed startem czasówki miał problemy z nabraniem pewności siebie.
Brytyjczyk zajął szóste miejsce w kwalifikacjach na Circuit of The Americas, tracąc niewiele czasu do Lewisa Hamiltona, który okazał się lepszy o zaledwie 41 tysięcznych sekundy. Obaj kierowcy Mercedesa wyruszą do niedzielnego wyścigu z drugiej linii, awansując po karach Charlesa Leclerca i Sergio Pereza.
Do tej pory runda w Teksasie nie przebiegała w pełni po myśli młodszego kierowcy Srebrnych Strzał, który wyjawił, że w jednym z treningów był bliski rozbicia swojej maszyny. To zdarzenie podkopało jego pewność siebie, którą udało mu się odzyskać dopiero w momencie rozpoczęcia kwalifikacji.
- W ten weekend straciłem tempo. Początek FP1 był dobry, ale potem prawie rozbiłem samochód, co nadszarpnęło moją pewność siebie. Taki stan rzeczy utrzymywał się przez kolejne sesje treningowe. Na szczęście wróciłem do normalności od pierwszego okrążenia w Q1 - tłumaczył na spotkaniu z mediami.
Zapytany, jak często doświadczał podobnych sytuacji w tegorocznej kampanii, odparł: - Szczerze mówiąc, w tym roku nie jest to zbyt rzadkie, biorąc pod uwagę problemy z dobijaniem i sztywnością naszego bolidu. Jest on trochę nieprzewidywalny.
- Za każdym razem chcesz mieć czysty weekend i nigdy nie chcesz się rozbijać. Gdy przydarzy Ci się chwila, która pozbawi Cię pewności siebie, odzyskanie zaufania zajmie trochę czasu. Uważam jednak, że gdy zakładasz kask na kwalifikacje, zawsze masz nieco inne nastawienie.
W pierwszej części sezonu Russell wykazywał się niesamowitą powtarzalnością i regularnie kończył wyścigi w czołowej piątce, lecz w ostatnim czasie nieco obniżył swe loty. Świadczy o tym chociażby przebieg kwalifikacyjnych pojedynków z Hamiltonem, który pokonywał George'a w każdej czasówce od GP Belgii.
Mniej utytułowany Brytyjczyk ma własną teorię w tej sprawie, gdyż od pewnego czasu prezentuje po prostu słabszą formę.
- Spisywaliśmy się naprawdę nieźle i nie mieliśmy żadnych kłopotów z samochodem, ale po przyjechaniu do Singapuru dopadł nas mały problem z hamulcami, który powtórzył się w Japonii - ocenił w rozmowie z telewizją Sky.
- To była dla mnie nieco płynniejsza czasówka [w Austin], więc jestem zadowolony, że mogłem zbliżyć się do miejsca, w którym byłem na początku sezonu. Mimo tego mam wrażenie, że zdecydowanie nie jestem na poziomie, na którym znajdowałem się we wcześniejszej fazie roku.
- Wydaje mi się, że ostatnim razem byliśmy w TOP5 wieki temu. Oczywiście mieliśmy dobrą formę, ale Singapur i Japonia były okropne z mojego punktu widzenia. Chcę zatem powrócić do właściwego rytmu...