George Russell jest zdania, że jego słaby start nie przyczynił się do tego, iż nie zdołał dojechać do mety w top 10.

Kierowca Williamsa startował do GP Austrii z 8. pola po tym, jak karę za blokowanie Fernando Alonso otrzymał Sebastian Vettel.

Szybko jednak znalazł się na P12, wykonując kolejne w swojej karierze słabe otwarcie niedzielnej rywalizacji i tracąc pozycje w kilku kolejnych zakrętach aż do momentu wyjazdu samochodu bezpieczeństwa.

Później Brytyjczyk poradził sobie już dobrze, jadąc na 1 pit stop i w końcówce walcząc o P10 z Fernando Alonso, którego bolid okazał się szybszy.

George Russell

- Tak blisko, a tak daleko. Nie miałem najlepszego startu. Ruszyłem nieźle, ale miałem Tsunodę obok siebie, który przeciął mój tor jazdy, by nie wjechać w kolegę, a następnie zblokował koło. Musiałem więc zahamować i kilku kierowców mnie wyprzedziło.

- To jednak nie zmieniło wyników wyścigu, bo oni byli szybsi, więc i tak finiszowaliby z przodu. Następnie jechałem tak szybko, jak tylko mogłem.

- Gdybym mógł wybrać kogoś, kto miałby być za mną w końcówce, na pewno nie padłoby na Fernando. Przy jego doświadczeniu i szybkości było trudno. Wczoraj był bardzo szybki i powinien być wyżej, nawet w top 5.

George Russell

Russell był zadowolony z możliwości pościgania się, ale jednocześnie podirytowany tym, że gdy znów ukończył wyścig wysoko, nikt przed nim nie miał problemów.

- Jestem w F1 od 3 lat, ale to pierwszy raz, gdy naprawdę walczyłem z kimś. Miałem kilka manewrów wyprzedzania, ale nigdy nie była to walka koło w koło, więc jestem zadowolony, że dałem sobie radę i nie zrobiłem niczego głupiego czy szalonego. Jeśli ma to jakieś znaczenie - było całkiem fajnie. 

- Dostajesz to, na co zasługujesz. Ci goście byli szybsi od nas. Zrobiliśmy wczoraj świetną robotę na jednym okrażeniu, ale dziś oni byli po prostu trochę lepsi. 

- To kolejny wyścig, który kończymy tuż za punktami, gdy nikt z czołówki nie odpada. To prawie typowe. Tego wyścigu nie ukończył tylko jeden kierowca, Ocon, który i tak był z tyłu. Ale to nadchodzi, naprawdę nadchodzi, choć jest frustrujące.