Po wyścigu F1 w Las Vegas George Russell przyznał, że przeszło mu przez myśl, aby celebrować zwycięstwo poprzez wskoczenie do fontanny. Brytyjczyk zrezygnował z tego pomysłu ze względu niskie temperatury i problemy zdrowotne sprzed roku.
Mercedes był bezkonkurencyjny podczas trzeciego wyścigu rozgrywanego w tym roku w Stanach Zjednoczonych. Załoga z Brackley brylowała w chłodnych warunkach i zdobyła pierwszy dublet od czasu GP Brazylii w 2022 roku. Russell, który podczas kwalifikacji wykonał dużo lepszą robotę od Lewisa Hamiltona, był nietykalny przez cały wyścig i zwyciężył po raz trzeci w karierze.
Wcześniej tym roku George wygrał w Austrii po kolizji Verstappena z Norrisem, a także przekroczył linię mety jako pierwszy podczas GP Belgii. Gdyby nie dyskwalifikacja, to właśnie wtedy zespół prowadzony przez Toto Wolffa zaliczyłby pierwsze podwójne zwycięstwo w sezonie. Tak się nie stało, ponieważ samochód z numerem 63 po zawodach nie spełniał wymogu minimalnej masy.
W Vegas żadnych problemów nie było i po dominującej jeździe Brytyjczyk dopisał kolejną wygraną do swojego dorobku. Podczas konferencji prasowej dla topowej trójki przyznał, że po rywalizacji planował zrobić coś szalonego i wskoczyć do fontanny - i to nie zwykłej w parku, ale Fontanny Bellagio. Powstrzymały go temperatura i zdarzenia z ubiegłego roku.
- Naprawdę chciałem to zrobić - powiedział George. - Po wyścigu było mi jednak tak zimno, że stwierdziłem, iż nie mogę się rozchorować. W zeszłym roku w tym okresie złapałem zapalenie płuc. Byłem chory od Vegas i Abu Zabi aż do połowy lutego. W tamtym momencie bardzo tego chciałem, ale przypomniałem sobie o wszystkich trudnościach, których doświadczyłem rok temu, bo odbiło się to na moim organizmie. Przez celebrację z szampanem i tak byłem już cały mokry.
12 miesięcy temu F1 udawała się bezpośrednio z Nevady na Bliski Wschód. Problemem była przede wszystkim ogromna zmiana strefy czasowej, która jest jeszcze boleśniejsza przez to, o której odbywa się wyścig w Mieście Grzechu. Dochodziła do tego spora różnica w temperaturze. Choroba Russella była więc podwójnie uciążliwa.
Teraz na kierowców czeka wizyta w Katarze, który w sezonie 2023 okazał się morderczy. Na szczęście zawody przeniesiono o niecałe dwa miesiące, więc powinno być chłodniej.
- Tak naprawdę w ciągu najbliższych dni nic nie jesteśmy w stanie zdziałać - mówił George. - Przygotowanie do takiej zmiany musiałoby odbyć się wcześniej. Jest to spore wyzwanie dla wszystkich, ale każdy jest w tej samej sytuacji. Nikt nie będzie w pełni przygotowany, ale chodzi o to, żeby jak najbardziej ograniczyć straty.
Ponieważ klimatyzację w Katarze utrudnić może przede wszystkim szalone świętowanie zwycięstwa, to Russella zapytano o plany na nadchodzącą imprezę.
- Nie imprezuję zbyt często i nie wiem, dokąd mam iść, ale gdzieś z pewnością się udam. Ten gość tutaj prawdopodobnie będzie miał lepszy pomysł niż ja. To gdzie jest ta impreza? - rzucił w kierunku Hamiltona.
- Nie mam pojęcia, człowieku - odpowiedział siedmiokrotny mistrz.