George Russell zakończył pierwsze kwalifikacje w Mercedesie na P2. Chociaż spędził w W11 tylko trzy treningi, w czasówce udało mu się pojechać bardzo szybko.

Mimo dobrego wyniku i bycia bardzo blisko pole position, Mr Saturday nadal nie czuje się w pełni komfortowo w nowym dla siebie aucie.

Obecnie najtrudniej przejeżdża mu się pierwszą sekcję toru w Bahrajnie, która nie różni się niczym od tej, po której jeżdżono także w zeszłym tygodniu.

- Było okej, ale cały weekend miałem problemy z zakrętem numer 1, który ostatnio był moim najmocniejszym. Teraz jednak traciłem dużo do Valtteriego. To mój słaby punkt. Nie wiem, czemu tak jest. Od zakrętu nr 4 auto wydawało się jednak świetne, szło jak po sznurku. Tylko ten początek był problematyczny.

- Głównie zmagałem się podsterownością przy wierzchołku. To oznaczało, że gdy znów naciskałem gaz, rzucało mną i miałem już nadsterowność. Jest tak z powodu stylu, którym jechałem w Williamsie w zeszłym tygodniu. Wtedy byłem mocny, ale styl z Williamsa tu nie działa. Lewis i Valtteri jeżdżą inaczej, bo Mercedes ma tak dobry przód w fazie wejścia, że pozwala na wjazd z większą prędkością.

Brytyjczyk wspomniał też, że nadal nie przyzwyczaił się do wszystkich nowości, które poznał po zmianie ekipy.

- Przypuszczam, że prawdopodobnie byłbym w lepszej sytuacji, gdybym przyjechał tu z otwartym umysłem i nie miał na koncie zeszłotygodniowego wyścigu na tym torze, czy też na jego połowie. Ostatnio hamowałem w tym punkcie, a skręcałem w takim w zakręcie numer 1, ale ten samochód jest jednak zupełnie inny. Oprócz tego była nauka nowych procedur i przycisków. W FP1 był bałagan - wciskałem złe przyciski tu i tam. Nawet w kwalifikacjach raz wcisnąłem luz zamiast czegoś innego.

- O tym się nawet nie myśli, to dzieje się naturalnie. Mercedes starał się zmodyfikować wszystko tak bardzo, jak to fizycznie możliwe, by ułatwić mi pracę. Zrozumienie wszystkiego powinno zająć kilka wyścigów. Toto, proszę więc o jeszcze kilka i dam sobie radę!

W trakcie weekendu 22-latek mówił już o wygodzie w aucie, a raczej jej braku, ponieważ kokpit tegorocznego Mercedesa był przygotowywany z myślą o kierowcach niższych o ponad 10 cm. Mimo konieczności jazdy m.in. w mniejszych butach, George Russell podkreślił jednak, że nie jest to takie straszne, bo ma lepszy bolid.

- Nadal nie jest idealnie komfortowo. Jestem trochę obolały i mam siniaki. Jutrzejszy wyścig będzie wycieńczający z tego powodu. W nocy miałem lód na ramionach, kolanach i palcach, by zredukować opuchliznę. Jednak gdy auto jest tak szybkie, zapomina się o bólu.