W trakcie czwartkowego spotkania z mediami George Russell otrzymał kilka pytań na temat swojej przyszłości oraz relacji z Lewisem Hamiltonem.
Pomimo bardzo dobrej dyspozycji przez ostatnie dwa lata Brytyjczyk wciąż oczekuje awansu do Mercedesa i przez przynajmniej kolejny rok będzie się ścigał w mimo wszystko nie do końca konkurencyjnym Williamsie.
Zawodnik nie traci wiary w możliwość zmiany zespołu i to, że wejście do stajni z Brackley jest tylko kwestią czasu i dalszej poprawy. Pytany o to, czy w przypadku braku transferu będzie rozmawiał z zespołami spoza strefy wpływów Mercedesa, Brytyjczyk wspomniał, iż "nawet nie przeszło mu to przez myśl".
- Mercedes był dla mnie lojalny od pierwszego dnia, więc nawet nie zawracam sobie głowy myślami o odejściu. Oni wierzą we mnie i ja też wierzę w Mercedesa. Czas wszystko pokaże, to jest jasne od pierwszego dnia, od 2016 roku, gdy podpisałem kontrakt. Mam robić swoje na torze i szanse przyjdą - tak było w GP3 i F2, i tak też jest teraz w F1. W 2018 podpisaliśmy trzyletnią umowę z Williamsem. Poczekajmy i zobaczymy.
Po GP Bahrajnu w mediach pojawiły się plotki o złych relacjach między George'm Russellem oraz Lewisem Hamiltonem, którzy mieli nawet nie rozmawiać ze sobą.
Nawiązywały one do zastąpienia mistrza w GP Sakhiru, dobrej postawy 23-latka oraz wpływu, jakie miało to lub ma mieć na kontraktową sytuację najbardziej utytułowanego kierowcy w historii. Młodszy z obu podopiecznych Toto Wolffa był więc zmuszony wytłumaczyć całe zamieszanie.
- Pytanie, które dostałem, brzmiało "czy rozmawiałem z Lewisem po wyścigu w Sakhirze". Odpowiedziałem, że nie, nie rozmawialiśmy, ale wcześniej też nie rozmawialiśmy po żadnym innym wyścigu. Ścigamy się przeciwko sobie, ale gdy widzimy siebie w padoku, to rozmawiamy. Widzieliśmy się w tym roku i zbiliśmy żółwika. Tak samo to wyglądało od początku 2019 roku i tak samo to wyglądało przed Bahrajnem w zeszłym roku. Moje relacje z nim są takie same jak z większością w padoku i wszystko jest w porządku. Nie ma żadnego spięcia między nami.