Pomimo niezbyt udanego weekendu na torze w Montmelo Fernando Alosno nie obawia się o formę swojego zespołu.
Bohater lokalnej widowni przyznał po wyścigu w Hiszpanii, że słabsze tempo Astona Martina było wypadkową specyfiki trasy oraz poprawek, jakie na ten weekend przygotowały inne stajnie, w tym Mercedes.
- Problemem nie było to, że mieliśmy pecha lub że zdecydowaliśmy się na inne strategie czy coś w tym stylu - stwierdził Alonso. - Byliśmy zwyczajnie wolniejsi w porównaniu z Mercedesem zarówno na miękkich, jak i twardych oponach. Po prostu tym razem skupiliśmy się na Alpine, AlphaTauri i dotrzymywaniu tempa Ferrari.
- Ten tor nie był dla nas najlepszy. Już od pierwszego treningu musieliśmy użyć innych ustawień, niż przewidywaliśmy, a przez to zmuszeni byliśmy włożyć znacznie więcej pracy, aby móc osiągnąć zadowalającą charakterystykę samochodu. Była to dla nas nowość, ponieważ zazwyczaj już po FP1 byliśmy zadowoleni z auta, a tutaj musieliśmy się sporo napracować.
- Jest jeszcze kwestia poprawek, jakie przywożą inne zespoły. Myślę, że nasi rywale nie pokazali pełnego potencjału w Monako, Miami i na innych torach ulicznych. Dlatego tutaj zobaczyliśmy, że być może są nieco silniejsi, ale nie martwię się tym. Będą gorsze i lepsze weekendy, a my czekamy na naszą szansę w Kanadzie.
Dwukrotny mistrz świata podkreślił jednocześnie, że rzeczywiste tempo poszczególnych bolidów może być nieco inne, niż wynikało to z przebiegu dotychczasowych wyścigów.
- W Miami byliśmy nieco zdezorientowani podczas treningów, a potem zakwalifikowaliśmy się w pierwszym rzędzie, przez co wyścig był znacznie łatwiejszy. W Monako również mieliśmy początkowo trochę problemów, ale ostatecznie wywalczyliśmy drugie miejsce w kwalifikacjach i zapewniliśmy sobie podium. Tak naprawdę nie pokazaliśmy tempa samochodu aż do Barcelony. Kilka ostatnich wyścigów było głównie zdeterminowanych przez kwalifikacje.