Zak Brown po raz kolejny zabrał głos na temat Red Bulla, ale tym razem już od strony sportowej. W słabszej dyspozycji Sergio Pereza zauważył szansę na mistrzostwo świata konstruktorów dla swojego zespołu F1.
Ostatnie rundy są naprawdę dobre dla McLarena, a od wyścigu w Chinach kierowca załogi z Woking za każdym razem kończył niedzielne zmagania na jednym z dwóch pierwszych miejsc. Tendencja wzrostowa jest widoczna gołym okiem i wydaje się, że pomarańczowi posiadają obecnie najbardziej kompletny bolid w stawce, a do tego mocny skład.
Dzięki znakomitemu otwarciu sezonu i wybitnej formie Maxa Verstappena to jednak Czerwone Byki przewodzą w obu klasyfikacjach. W mistrzostwach kierowców przewaga Holendra wynosi 81 punktów nad drugim Lando Norrisem, a w tabeli konstruktorów Red Bull ma zapas 64 oczek nad Ferrari i 87 nad McLarenem. Zważając na gorszą dyspozycję stajni z Maranello po GP Monako, jasne jest, że jeżeli ktoś ma gonić liderów, to będą to Brytyjczycy, a nie Włosi.
Obecnie czołówka poważnie się zrównała, a zespół Christiana Hornera nie ma już takiej przewagi, która pozwalałaby ciągle wygrywać w niemalże każdych okolicznościach. Najlepszym potwierdzeniem przetasowania układu sił jest fakt, iż Verstappen w ostatnich pięciu czasówkach do wyścigu zwyciężył jedynie raz, przed tygodniem w Austrii. Wygrane w wyścigach często przypisywano za to i jego genialnym występom, i przewadze ekipy po stronie operacyjnej.
Panujący mistrzowie świata nie są natomiast idealni i mają swoje zmartwienia, a największym z nich jest forma Checo, który spisuje się w ostatnim czasie fatalnie, często dojeżdżając nie tylko za rywalami z top 4 najlepszych ekip, ale czasem dając się też pokonać komuś z niższych miejsc. Właśnie to sprawia, że Red Bull musi obawiać się punktowania tylko jednym zawodnikiem, szczególnie gdy McLaren wydaje się mieć bardzo pewnego drugiego kierowcę.
Dyspozycja Meksykanina doprowadziła do tego, że sprawę klasyfikacji konstruktorów zaczęto traktować jak otwartą. Zak Brown został nawet zapytany w ten weekend o to, czy uważa, że mistrzostwo jest możliwe.
- Myślę, że ostatecznie będzie to zależało od Pereza, ponieważ trzeba założyć, że Max będzie na pierwszym, drugim lub trzecim miejscu w każdym wyścigu w dalszej części roku - powiedział Amerykanin. - Prawdopodobnie będzie miał więcej pierwszych pozycji niż trzecich. Słabsze występy Sergio otwierają dla nas okienko. Jeśli przez resztę roku będziemy mieli taki sam przyrost punktów, jaki mieliśmy w ostatnich sześciu wyścigach, to powinniśmy dać radę wykonać zadanie. Jesteśmy tego w pełni świadomi.
- Ale sposób, w jaki Andrea [Stella] motywuje zespół, to ciągłe skupienie się na weekendzie, następnej sesji i kolejnej rundzie. Wiemy, że możemy to zrobić [zdobyć mistrzostwo], ale to nie jest nasza główna motywacja. Co nas napędza? Próba poprawy w każdej sesji, co tydzień. Wtedy wyniki przyjdą same.
- Sądzę, że wszyscy pojechaliśmy do Bahrajnu i pomyśleliśmy sobie: „No dobrze, to już koniec mistrzostw”. Ale moim zdaniem dalsza część sezonu będzie fantastyczna. Mercedes wydaje się być teraz bardzo szybki. Ferrari jest w miarę blisko i wygrało całkiem niedawno, gdy Charles triumfował [w Monako]. Powstaje więc wrażenie, że mamy cztery różne zespoły, które będą zwyciężać w drugiej połowie roku. To naprawdę niesamowite. Niestety sezon nie zaczyna się właśnie teraz.
- Uważam, że [w Red Bullu] osiągnęli coś w rodzaju pełnego potencjału szybciej niż my i wszyscy inni. W końcu dochodzi się do sufitu, do coraz mniejszych zysków po stronie rozwoju samochodu. Gratulacje dla nich, bo doszli tam jako pierwsi, ale teraz cała reszta ich dogoniła lub prawie dogoniła.