Carlos Sainz w dzisiejszych kwalifikacjach przed Grand Prix Emilii-Romanii zajął 11. miejsce. Hiszpan przyznał, że jest rozczarowany takim wynikiem, ale wie również, dlaczego poszło mu tak, a nie lepiej.

Po bardzo wyrównanej czasówce 26-latkowi nie udało się awansować do Q3, tracąc do 10. Lance'a Strolla z Aston Martina zaledwie 0,061 sekundy. Kierowca Ferrari po zmaganiach nie był zadowolony takiego obrotu spraw.

– Jestem rozczarowany, ponieważ wiem, że było mnie stać, aby wejść do trzeciej części kwalifikacji. Było tam ciasno i liczyła się każda jedna dziesiąta. Szczerze mówiąc, czułem się szybki dotychczas podczas tego weekendu, ale ciągle czułem, że nie mogę złożyć w całość odpowiedniego okrążenia. Dzisiejsza rywalizacja to pokazała – powiedział.

Sainz, który w bolidzie zespołu z Maranello przejechał dopiero 1,5 dnia w trakcie testów przedsezonowych i jeden weekend wyścigowy w Bahrajnie, znalazł przyczynę swojej sobotniej postawy.

Carlos Sainz, Ferrari

– Myślę, że ten tor pokazał, iż nadal brakuje mi trochę obycia i zrozumienia nowego samochodu, żeby dokładnie wiedzieć, czego się po nim spodziewać i móc wydobyć z niego jak najwięcej. Wiem jednak, że straciłem dziś dwie lub trzy dziesiąte ze względu na moje błędy i problemy z hamulcami. Nie udawało mi się uzyskać takiego balansu, jakiego bym chciał w każdym zakręcie – rzekł Hiszpan.

Mimo dalszej lokaty w kwalifikacjach, zawodnik pochodzący z Madrytu optymistycznie spogląda w kierunku jutrzejszego Grand Prix.

– Zawsze jestem trochę niedzielnym kierowcą i to właśnie w ten dzień weekendu lubię wykonywać najlepszą pracę. Pod tym względem jestem dość pewny siebie oraz przekonany, że podczas wyścigu mogę awansować z tego 11. miejsca na lepsze – dodał.