Reprezentant Ferrari skomentował swój bardzo nieudany występ w finale sezonu 2023.
Hiszpan ma za sobą fatalny weekend w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdyż już w piątek jego bolid uległ poważnym uszkodzeniom, a następnego dnia nie udało mu się nawet awansować do drugiego segmentu kwalifikacji.
Przebieg niedzielnej rywalizacji również nie przyniósł znaczącej poprawy, ponieważ strategia czerwonego obozu zakładała liczenie na szczęście, którego niestety zabrakło. W związku z tym Carlos był zmuszony do wykonania pit stopu praktycznie w samej końcówce, który zrzucił go na dno tabeli.
Sam zainteresowany podczas spotkania z mediami wyjaśnił zagranie swojego zespołu, który pokusił się o zastosowanie dość desperackiej taktyki. Gdy ta nie wypaliła, na cały świat obraził się silnik Ferrari, na dobre posypując ranę solą. Z kamer dostępnych na F1TV wynika, że kierowca pod koniec okrążenia wyjazdowego po drugim pit stopie otrzymał komunikat o konieczności zjazdu z toru.
- Ostatni weekend nie poszedł tak, jak się tego spodziewałem i jak chcielibyśmy zakończyć ten rok - przyznał Sainz. - Szczerze mówiąc, jestem bardzo rozczarowany i niezadowolony, biorąc pod uwagę, jak blisko byliśmy w klasyfikacji konstruktorów. Będziemy musieli usiąść i przeanalizować, co się stało i co mogliśmy zrobić lepiej, ponieważ w tej rundzie ani tempo, ani odczucia z samochodu nie były dobre.
- Zaczęliśmy na twardych oponach, mając nadzieję, że to pomoże nam pojechać na jeden pit stop. Wielokrotnie jednak w tym roku widzieliśmy, że użycie twardszych mieszanek sprawia nam problemy, ale dziś nie mieliśmy nic do stracenia. Zaczynaliśmy z szesnastej pozycji i zaryzykowaliśmy, ale kolejny raz nie zadziałało to na naszą korzyść. Twarde opony na początku wyścigu po prostu się ślizgały i to zupełnie nie funkcjonowało.
- Gdy zauważyliśmy, że szanse na zdobycie punktów były bardzo małe, to zostaliśmy, aby zaczekać na samochód bezpieczeństwa, ale nie wyszło. Jest to jednak bez większego znaczenia, bo i tak musieliśmy zjechać z powodu usterki jednostki napędowej.
- Uczciwie trzeba przyznać, że mieliśmy momenty, w których byliśmy szybsi, ale inni - np. Mercedes - też bywali. Być może to trochę kwestia niezawodności - ogólnie wydaje mi się, że mieliśmy szybszy samochód, ale inni byli nieco bardziej równi niż my. W każdym razie widzę, że zespół poczynił duże postępy. Myślę, że przez te opony sporo nauczyliśmy się o naszej konstrukcji. Kończymy sezon znacznie mocniejsi, niż byliśmy na początku roku. Jest to coś, na czym będziemy mogli polegać w przyszłym.
- Musimy stanowić jeden spójny pakiet, który trzeba udoskonalać do samego końca sezonu. Z pewnością nie pomogły w tym problemy w Katarze i Vegas, a także zmiana nadwozia tutaj w piątek. Jest to coś, z czego musimy wyciągnąć wnioski, ale jednocześnie jestem dumny z tego, jaki postęp uczynił zespół, pomagając mi w zdobywaniu punktów.