Najostrzejsze starcie sobotniej rywalizacji skończyło się DNFami oraz wizytą u arbitrów, którzy jednak nie nałożyli żadnych kar.
Walka z udziałem Estebana Ocona, Sergio Pereza i Nico Hulkenberga, która ostatecznie wykluczyła całą trójkę z rywalizacji, została oceniona jako zajście, w którym nie da się wskazać głównego odpowiedzialnego za kontakt.
- Chociaż Ocon poruszał się w taki sposób, że między zakrętami nr 1 a 2 zmierzał z lewej strony toru na jego środek, to jednocześnie nie wiedział o tym, iż Perez również jechał z boku po prawej - napisano w dokumencie.
- Widoczność [u Estebana] była zablokowana przez Hulkenberga. Zdaniem sędziów Ocon ruszył się w sposób, który pozwoliłby i mu, i Hulkenbergowi na pokonanie zakrętu nr 2 koło w koło w sytuacji, gdyby nie było tam Pereza.
- Biorąc to pod uwagę, stwierdzono, że żaden kierowca nie był w pełni lub przeważająco winny. Jest to więc incydent wyścigowy i żadne dodatkowe działania nie będą podejmowane.
Zderzenie skomentowali też sami uczestnicy, którzy mieli podobny punkt widzenia co arbitrzy.
- Chciałbym obwinić [Ocona], ale myślę, że w tym przypadku nie mogę - stwierdził Hulkenberg. - Nie sądzę, że widział wszystko dobrze. Prawdopodobnie myślał, że ja miałem więcej miejsca po prawej.
- Zauważyłem Nico i wiedziałem, że tam był, ale niemożliwe było dla mnie zobaczenie, że Sergio też jechał po prawej - dodał Esteban. - Wejście trzema autami w zakręt nie jest dobrym pomysłem, niestety. Myślę, że to incydent wyścigowy.