Arbitrzy przesłali uzasadnienia werdyktów ws. incydentów, które wydarzyły się w trakcie sprintu przed GP Belgii 2023.
Najwięcej kontrowersji wywołała dziś walka Lewisa Hamiltona i Sergio Pereza, którzy starli się na 6. okrążeniu. Do kontaktu doszło na wyjściu z zakrętu nr 15 po tym, jak bolid Brytyjczyka został wyniesiony na zewnętrzną.
Kolizja poskutkowała pojawieniem się uszkodzeń w sekcjach bocznych Meksykanina, który jechał wtedy na 4. pozycji. Z ich powodu Checo zaczął szybko tracić miejsca i ostatecznie był zmuszony wycofać się z zawodów.
Siedmiokrotny mistrz został natomiast ukarany doliczeniem 5 sekund, co zrzuciło go z P4 na P7. Dodatkowo dopisano mu 2 punkty karne.
- Hamilton próbował wyprzedzić Pereza po wewnętrznej zakrętu nr 15. Gdy Sergio zostawił Lewisowi niewiele przestrzeni na wewnętrznej, ten wjechał na tarkę, a następnie został wyniesiony i uderzył w samochód Red Bulla, co działo się w mokrych warunkach. Sędziowie stwierdzili, że to Hamilton był w przeważającym stopniu winny doprowadzenia do kolizji i nałożyli karę 5 sekund - napisano w oficjalnym dokumencie.
Innym zajściem, które trafiło pod lupę oceniających sprint, było niebezpieczne zachowanie Fernando Alonso po wyjeździe z alei. Hiszpan chciał ustawić się na lewej stronie prostej między zakrętami 1-2, a jego ruch sprawił, że znajdujący się tuż za nim Nico Hulkenberg musiał odpuścić gaz i prawie wpadł na trawę.
- Alonso wyjaśnił, że nie mógł dostrzec niczego z tyłu i na każdym okrążeniu ustawiał się maksymalnie po lewej, by móc widzieć możliwie jak najwięcej rzeczy z przodu. Arbitrzy zaakceptowali te wyjaśnienia, jednakże jednocześnie uznali, że w obliczu bycia wolniejszym niż auta pozostające na torze taki ruch mógł doprowadzić do kolizji. Z uwagi na okoliczności łagodzące, czyli warunki, postanowiono wystosować jedynie formalne ostrzeżenie.
Decyzja sędziów jest karą tylko w świetle bardzo dosłownego interpretowania przepisów. W przeciwieństwie do reprymend ostrzeżenia nie wiążą się z zupełnie niczym.