Ubiegły rok był iście szalony dla Sergio Pereza. Dwanaście miesięcy pełne skrajnych emocji. Od rozstania z Racing Point, o którym dowiedział się w dniu ogłoszenia przez zespół decyzji, aż po pierwsze zwycięstwo w karierze i kontrakt w Red Bullu. Jedno jest pewne - wiele wydarzeń z minionych 365 dni wryje się w pamięć 30-latka na długi czas.
Klasyfikacja generalna: 4. miejsce
Punkty: 125
Najlepsze wyniki: P1 (GP Sakhiru)
Kwalifikacje: 10-4 vs Stroll, 1-0 vs Hulkenberg
Wyścigi: 8-5 vs Stroll, 1-0 vs Hulkenberg
Nasza ocena: 7.88 (3. miejsce)
Wbrew losowi
Powiedzieć, że pierwsza część sezonu układała się nie po myśli byłego zawodnika Saubera czy McLarena, to jak nie powiedzieć nic. Co prawda Meksykanin wywiózł z podwójnej rundy w Austrii i pojedynczej na Węgrzech aż 22 punkty, ale to były dobre złego początki. Tydzień po tych wydarzeniach „Checo” zakaził się koronawirusem i przez chorobę opuścił dwa wyścigi na torze Silverstone. Oprócz tego pomiędzy pierwszą i drugą potyczką Racing Point zostało zabrane 15 punktów, które zespół skolekcjonował w trakcie GP Styrii. Było to wynikiem wywołującej wiele kontrowersji, zwłaszcza w tamtej fazie kampanii, konstrukcji różowego zespołu, która była kopią Mercedesa W10.
Pereza jako pierwszego zawodnika dotknął COVID-19 i na domiar złego przyszedł on w bardzo newralgicznym momencie, w którym Racing Point był w stanie walczyć niczym równy z równym nawet z Red Bullami. Choroba odbiła piętno na formie Meksykanina, który po powrocie w kolejnych trzech wyścigach nie był w stanie pokonać zespołowego rywala, Lance'a Strolla. Kanadyjczyk w tym czasie przytulił aż 29 oczek. Dorobek punktowy Pereza zamknął się na 12.
Właśnie po GP Włoch, w którym Sergio był dopiero 10., a Stroll dowiózł pierwsze w sezonie podium, zespół zdecydował się odpalić 30-latka wraz z końcem roku. Był to niewątpliwie trudny okres dla el Matadora, jednak Perez odpowiedział wspaniałą jazdą i regularnym zdobywaniem wysokich punktów. Od Monzy zgarniał średnio ponad 9 punktów na wyścig, a przecież stracił kolejne cenne oczka na decyzji zespołu w GP Emilii-Romanii czy awarii jednostki, gdy jechał po pewne podium w GP Bahrajnu. Zresztą kłopoty techniczne spowodowały też, że musiał przedwcześnie zakończyć swoje pożegnalne Grand Prix w barwach Racing Point.
„Checo” przez lwią część sezonu wiatr wiał w plecy, jednak dzięki temu pokazał, że świetnie reaguje na presję i w trudnych momentach potrafi wsiąść do bolidu, wyłączyć się, odciąć od świata zewnętrznego i dowieźć kapitalny rezultat. Udowodnił, że wyciągnął lekcję z wydarzeń sprzed dwóch lat, gdy po przejęciu Force India przez Lawrence'a Strolla nie mógł być pewny swojej przyszłości. Wówczas widzieliśmy Pereza zagubionego, nerwowego, popełniającego wiele niewymuszonych błędów na torze. Fotel utrzymał tak naprawdę dzięki zapleczu finansowemu, a nie umiejętnościom. Teraz niczym w UNO użył karty odwrotu i pokazał, ile jest wart.
El Profesor
Sergio Perez był w poprzednim sezonie zdecydowanie najrówniejszym kierowcą w F1. Oczywiście z tego grona wyłączamy Lewisa Hamiltona i Maxa Verstappena, którzy w królowej motorsportu urządzają sobie plac zabaw, bawiąc się wedle własnych reguł. Świetnie pokazują to nasze oceny, gdyż średnia not Pereza w tym roku to imponujące 7,88. Niebywale równy i wysoki poziom. Dla niektórych w tym sezonie nieosiągalny nawet w pojedynczym wyścigu. Alexander Albon i Nicholas Latifi ani razu nie dobili do ósemki, a Raikkonenowi, Giovinazziemu, Magnussenowi, Grosjeanowi czy Russellowi udało się to tylko raz.
Nasze noty pokazują też, jak dobry był Sergio w drugiej części sezonu, gdy oficjalnie ogłoszono jego odejście z Racing Point i pozostawał bez pracodawcy na rok 2021. Najniższym stopniem była siódemka, którą dostał w GP Toskanii, a średnia z tych dziewięciu rund to aż 8,96! Jest to kosmiczny poziom, praktycznie bezbłędny, z samymi występami, w których wyróżniał się na tle reszty stawki. Zresztą w końcu po 190 wyścigach i blisko dekadzie czekania sięgnął po pierwszy triumf w królowej motorsportu. Pan profesor.
Meksykanin był Carlosem Sainzem 2019 roku. Szybki, pewny, równy, zawsze wyciskający wszystko co się da z możliwości maszyny i znajdujący się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Kiedy ktoś z czołówki miał kłopoty i z niej wypadał, to Perez zacierał ręce i tylko wyczekiwał potknięcia rywali, będąc w gotowości, aby wskoczyć w ich miejsce. 125 punktów to najlepszy wynik kierowcy spoza TOP 3 zespołów od 2014 roku, gdy Fernando Alonso zgarnął 161 oczek dla czwartego w stawce Ferrari, a Sergio dokonał tego pomimo rozegrania zaledwie 17 rund w sezonie i uczestnictwa tylko w 15.
Być albo nie być w 2021 roku
Pomimo bardzo dobrej jazdy Perez wciąż nie może być pewny swojej przyszłości w 2022 roku. Nowy rok oznacza dla Sergio nowe wyzwania i będzie kolejną próbą jego charakteru i umiejętności. 30-latek trafia pod skrzydła Red Bulla jako pierwszy kierowca spoza programu rozwojowego puszek od 2007 roku. Wówczas za kierownicą zespołu z siedzibą w Milton Keynes zasiadł Mark Webber, który kolejne 6 lat towarzyszył Davidowi Coulthardowi i Sebastianowi Vettelowi.
Wszyscy fani Formuły 1 zdają sobie sprawę z tego, jak ogromna presja będzie ciążyć przez najbliższe miesiące na Perezie. Po nieudanych próbach obsadzenia drugiego fotela Pierre'm Gasly'm i Alexandrem Albonem Helmut Marko wyłamał się ze schematu i desperacko sięgnął po człowieka spoza Red Bulla. W 2021 roku wszystkie oczy, włącznie z tym najważniejszym Marko, będą zwrócone ku Perezowi, który obok siebie ma złote dziecko F1, piekielnie szybkiego Maxa Verstappena. Wejście na jego poziom nie jest łatwe, o czym przekonali się wcześniej wymienieni juniorzy i nawet pod koniec pobytu w obecnie drugiej sile stawki Daniel Ricciardo.
Każdy najmniejszy zły ruch będzie powodował, że w telefonie doktora Marko będzie dodawana kolejna cyfra do numeru telefonu jednego z kierowców. Każda porażka i słaby wynik na tle Verstappena będą powodowały coraz większą presję ze strony zespołu i środowiska. Ten rok to będzie nie tylko próbka umiejętności, ale i odporności psychicznej Meksykanina. Dodatkowo słabsza kampania i odpalenie przez RB może spowodować, że Sergio na jakiś czas wypadnie ze stawki F1 i kto wie, czy do niej wróci.
Podobne przygody przeżywa na własnej skórze Alexander Albon, wcześniej przekonał się o tym Daniił Kwiat, a do Marka Webbera chyba już na zawsze będzie przyklejona łatka idealnego kierowcy numer dwa. Przed Perezem niełatwe wyzwanie, jednak jeżeli mu sprosta, to udowodni, że ostatnie pół roku nie było przypadkiem.