Sergio Perez jest zdecydowanie jednym z największych, o ile nie największym przegranym kwalifikacji do GP Holandii. Meksykanin, który kilka dni wcześniej podpisał nową umowę z Red Bullem, odpadł już w Q1 z 16. czasem sesji, tym samym uzyskując gorszy wynik od między innymi pary Williamsów, Giovinazziego czy Yukiego Tsunody.
Były zawodnik Racing Point, McLarena i Saubera w obecnej kampanii należy do jednych z najbardziej podatnych na zmiany komponentów kierowców w stawce. Wszystko to wskutek pechowego dla niego GP Węgier, w trakcie którego na pierwszym okrążeniu jego silnik został uszkodzony po uderzeniu Valtteriego Bottasa.
Perez na Belgię dostał ostatnią regulaminową jednostkę, a Red Bull informował już, że kary za dodatkowe elementy będą nieuniknione.
W Holandii zespół chce wykorzystać słaby wynik swojego podopiecznego do odbębnienia przesunięcia, które prędzej czy później i tak by się przytrafiło.
Dodatkowo w takiej sytuacji ekipa będzie mogła zrezygnować ze startu z końca stawki i wyruszyć z alei serwisowej. Wtedy wymieniony zostałby nie tylko silnik czy skrzynia biegów, ale i specyfikacja części, co pozwoliłoby ustawić bolid nieco inaczej.
Informacje o zamiarach wicelidera klasyfikacji konstruktorów potwierdził sam Perez.
- Myślimy o wymianie silnika, rozważamy wszystkie możliwości. Nikt nie wie, czego oczekiwać w tym wyścigu. Jest wiele rzeczy, które może się niespodziewanie przytrafić. Zobaczymy, co się stanie.
- Na tym torze wiele zależy od kierowców. Wszystko jest możliwe w wyścigu. Trudno będzie o wyprzedzanie i utrzymywanie się za kimś, ale będziemy musieli pojechać tak dobrze, jak potrafimy.
Aktualizacja:
FIA potwierdziła, że Checo wyruszy do rywalizacji z alei serwisowej.
Duże zmiany w samochodzie Nicholasa Latifiego wprowadził także Williams. Po wczorajszej kraksie pewna wydawała się wymiana przynajmniej skrzyni biegów, jednak zespół zdecydował się na większe modyfikacje. Kanadyjczyk również ustawi się w pit lane na początku wyścigu.