Alex Albon nie był zadowolony po wyścigu o Grand Prix Hiszpanii i nie umiał ocenić, czemu miał takie problemy z oponami.

Taj ukończył rywalizację na Circuit de Barcelona-Catalunya na 8. pozycji, czyli kolejny raz znacznie niżej niż jego kolega z ekipy, który próbował rzucić wyzwanie Mercedesom.

Tym razem jednak Alex nie miał żadnej przygody w trakcie weekendu, a po prostu nie mógł dogadać się z oponami.

Już po przejechaniu linii mety powiedział Simonowi Rennie, swojemu nowemu inżynierowi wyścigowemu, że auto uciekało mu przez cały czas, a on nie potrafił temu zaradzić.

- Szczerze, nie wiem, co robić. Nie mogę zrobić dosłownie niczego na wejściu, wyjściu, ciągle się ślizgam. Musimy się temu przyjrzeć, bo naprawdę nie wiem, jak być szybszym. Nie ma opcji, że opony padają po 7 okrążeniach. 

Kolejny raz zawodnika bronił szef zespołu, Christian Horner, który nie miał pretensji o gorszy rezultat.

- Sprawdzimy dane. Nie martw się. Brudne potwietrze również ci nie pomogło - powiedział Brytyjczyk przez radio.

- Alex miał dobry start, ale został przyblokowany przez Valtteriego w pierwszym zakręcie. Później miał problemy z degradacją wszystkich mieszanek. Wynikiem tego jest P8, a my musimy przejrzeć nasze dane, by zrozumieć, co spowodowało taką sytuację - dodał po wyścigu.

Oceniając GP Hiszpanii już na chłodno, Taj nie ukrywał swojej frustracji.

- To było trudne popołudnie i nie jestem zadowolony z wyścigu. Było naprawdę niełatwo i po prostu nie miałem przyczepności na żadnej mieszance. Każdy stint to było zarządzanie oponami, ale i tak po 6-7 okrążeniach przyczepności nie było. To frustrujące i odwrotne niż na Silverstone w zeszłym tygodniu. Niezależnie od tego, co zrobiliśmy, mieliśmy problemy z oponami.