Lewis Hamilton spokojnie wygrał sprint F1 przed GP Chin. Słaby występ zanotował Lando Norris, który popełnił błąd na pierwszym okrążeniu. Oscar Piastri był drugi i odrobił sporo punktów jak na tak krótki wyścig.
Siedmiokrotny mistrz świata sprawił, że sprint, w którym zachowanie opon było bardzo niepewne, poszedł mu stosunkowo łatwo. Hamilton obronił prowadzenie, wykorzystał czyste powietrze i doskonale kontrolował zachowanie ogumienia. Nie zawsze miał dużą przewagę, ale zbudował ją przede wszystkim pod koniec, gdy istniało ryzyko szarży McLarena - tylko jednego.
Atakować mógł dziś jedynie Oscar Piastri, bowiem Lando Norris po już po kilku zakrętach niepotrzebnie zahaczył o tarkę i pobocze. Australijczyk wyczekał, aż opony w bolidzie Maxa Verstappena przestaną działać, po czym wykonał łatwy manewr. Holender nie miał powodów, aby zaprezentować swoją wersję obrony Częstochowy. Do starcia doszło stosunkowo późno, po kilkunastu kółkach. Wtedy prowadzący Hamilton mógł ruszyć z kopyta i niczym się nie przejmować.
Czwarte miejsce zajął George Russell, który po starcie popisał się przede wszystkim ładnym atakiem z daleka na Charlesa Leclerca. Monakijczyk chyba myślał wtedy o dodatkowej drzemce, niczym fani w Europie, przez co musiał oddać pozycję. Później narzekał na to, że w zakręcie nr 13 jego Ferrari było koszmarne.
Pierwsze punkty w sezonie zgarnął szósty Yuki Tsunoda, który pod koniec musiał bronić się przed siódmym Kimim Antonellim.
Jeden punkcik i ósme miejsce nie będą za to żadnym pocieszeniem dla Norrisa, który po błędzie na początku spadł na P9 i utknął za Lancem Strollem. Brytyjczyk jechał po prostu wolno, a błyskawicznie zdołał jedynie "zabić" swoje przednie ogumienie, co zupełnie odebrało mu tempo.
Reszta stawki nie była już w grze o punkty i w większości po prostu jechała do mety. Na jedyny pit stop w trakcie sprintu zdecydował się Williams, a konkretniej Carlos Sainz. Hiszpan nie ukończył jako ostatni, bo przed nim doszło do kolizji z udziałem Jacka Doohana i Gabriela Bortoleto.
Małą ozdobą sprintu były manewry Liama Lawsona, który przebijał się szczególnie w nawrocie. Wykonał kilka ataków, jeden z naprawdę dużej odległości, lecz jednocześnie dotykając Doohana.
Stukilometrowy wyścig ogólnie potwierdził, że kwestia zarządzania oponami będzie niezwykle istotna w niedzielę. Równie ważna może być jednak już dzisiejsza walka o pole position, a później sam start do Grand Prix, bowiem czyste powietrze jest w stanie wyraźnie podać rękę podczas długich przejazdów i być atutem w grze o wygraną.
Ładowanie danych