Oscar Piastri wygrał sprint F1 przed GP Kataru 2025 i odrobił dwa punkty do Lando Norrisa, który był dziś trzeci. P2 przypadło George'owi Russellowi, a Max Verstappen zameldował się na 4. pozycji. W tej chwili Holender jest w ciut gorszej pozycji w mistrzostwach niż Australijczyk.
Start najlepiej rozegrał Piastri, który od razu zyskał kilka metrów nad rywalami i był niezagrożony na dojeździe do zakrętu nr 1. Wyglądało na to, że pewnie pojedzie do mety i wróci na zwycięską ścieżkę, choć przez pierwsze okrążenia niekoniecznie uciekał Russellowi.
Ostatecznie kierowca McLarena dał sobie radę i nie znalazł się pod żadną presją, triumfując w krótkim wyścigu w Katarze. Walki o zwycięstwo po prostu nie było.
Drugi na mecie zameldował się wspomniany lider Mercedesa. Dla 27-latka także było to bezproblemowe otwarcie soboty, nawet jeśli tuż po starcie był bliski przypadkowego kontaktu z Norrisem.
Lando miał ciut więcej pracy, bo Verstappen przez kilka kółek siedział mu na ogonie i starał się łamać granicę jednej sekundy, a w pewnym momencie pokazał, że jak najbardziej zaatakuje, jeżeli tylko będzie okazja. W gonieniu Brytyjczyka przeszkadzał mu jednak bolid, który od wczoraj „skacze jak idiota”, podobnie jak słabo działające radio.
Finalnie Verstappen nie przeprowadził manewru wyprzedzania i musiał zadowolić się czwartą pozycją. Sprawia to, że przed niedzielą Norris ma nad nim 25 punktów przewagi, a Piastri traci w tej chwili 22 oczka.
P5 pierwotnie powinno było przypaść Tsunodzie, ale ten popełnił dziś zbyt wiele drobnych błędów w postaci wyjeżdżania poza białe linie - w tym na wejściach w zakręty, w dość zaskakujący sposób. Za to sędziowie przyznali mu 5 sekund kary, które zrzuciły go na P6. Skorzystał na tym Antonelli... do czasu, aż sam nie dostał kary za identyczną wpadkę, przez co to Japończyk wrócił na P5.
Kimi był jednym z niewielu zawodników, którzy zdołali wyprzedzić kogoś w sprincie, lecz stało się to z powodu pomyłki Alonso, gdy ten nie zmieścił się w ostatnim zakręcie. Hiszpan nie miał łatwego sprintu, tracąc kilka lokat na starcie i nie wykorzystując wysokiego miejsca startowego. P7 to natomiast i tak jakieś punkty dla Astona.
Ostatnie oczko przypadło drugiemu Hiszpanowi w stawce. Sainz zwyczajnie utrzymał P8, a wobec dzisiejszej procesji wystarczyło, że pojechał po swoje. W tym nieco przeszkadzał mu rozpadający się Williams, ale obyło się bez dramatu.
Smakiem obszedł się przede wszystkim Hadjar, choć na pocieszenie zostało mu to, że odrobił dwie pozycje. Reszta była już raczej anonimowa, może z wyjątkiem Leclerca, który toczył dziś typowy dla Ferrari bój z własnym samochodem i zwiedzał katarskie pułapki żwirowe.
Ładowanie danych
