Lando Norris zwyciężył w sprincie F1 przed GP Sao Paulo 2025, choć do ostatnich metrów mocno naciskał go Kimi Antonelli. Trzecie miejsce zajął George Russell, który wykorzystał pech Oscara Piastriego. Australijczyk, podobnie jak Franco Colapinto i Nico Hulkenberg, wypadł z toru w zakręcie nr 3. Na sam koniec doszło do bardzo groźnego wypadku Gabriela Bortoleto.

Sprint F1 rozpoczął się na wilgotnym torze, który nie wysechł do końca po wcześniejszych opadach, natomiast w momencie startu nie padało. Kierowcy zdecydowali się na softy i mediumy. Ciekawie było już w czołówce, gdyż Antonelli miał bardziej miękkie opony niż oba McLareny.

To Norris najlepiej rozegrał start, będąc po prawej, trochę lepiej osuszonej stronie. Zawodnicy za nim zgotowali sobie niezłe starcie w pierwszej sekcji, ale m.in. Russell wykazał się rozsądkiem i nie nurkował agresywnie po wewnętrznej. Piastri próbował walczyć z Antonellim w 1. zakręcie, lecz nie dał rady. W czołówce pozycję zgarnął tylko Verstappen, rozprawiając się z Alonso.

Z tyłu doszło do paru przetasowań. Kilka miejsc zyskał m.in. Hamilton, a niżej ostro starli się Bearman z Lawsonem. Brytyjczyk wypychał Nowozelandczyka na trawę, a w T4 panowie wjechali bok w bok i zaliczyli kolizję, choć mogli jechać dalej.

Kolejne okrążenia były spokojne, aż po sześciu pętlach stało się coś nieprawdopodobnego. Nagle na wejściu w zakręt nr 3 kontrolę nad autami straciło trzech kierowców - Piastri, Colapinto i Hulkenberg. Wszyscy wylecieli z toru i rozbili bolidy - Australijczyk i Argentyńczyk mocno, kończąc jazdę, a Niemiec nie aż tak dramatycznie. 

Takie zajście nie mogło być przypadkiem. Okazało się, że Norris przejechał wcześniej po mokrej tarce, w zasadzie wychodząc z T2 i wchodząc w T3. To wyciągnęło sporą ilość wody z rowków. Jadący za nim Antonelli zauważył to i obrał ostrożniejszy tor jazdy. Na resztę stawki czekała tam jednak potworna pułapka.

Po trzech kraksach pojawiła się czerwona flaga, gdyż konieczne było naprawienie bariery. Przerwa na szczęście nie potrwała długo, a restart odbył się w formie lotnej, bez większych incydentów i zmian na czele.

Dalej akcja ustała praktycznie do samej końcówki. W międzyczasie Leclerc uporał się z Alonso, a niżej trwały drobne pojedynki, np. Ocona z Lawsonem. 

W ostatnich minutach mogliśmy za to obserwować próbę pogoni Antonellego, który dysponował lepszym tempem od Norrisa, ale nie na tyle, aby zaryzykować atakiem. Wyniki nie zmieniły się więc, a na ostatnim okrążeniu kierowcy musieli powstrzymać się od walki, gdyż doszło do kolejnej kraksy.

Tym razem z trasy wypadł Bortoleto, który próbował rozprawić się z Albonem w zakręcie nr 1. Brazylijczyk chciał wyskoczyć z daleka, aczkolwiek już na początku fazy hamowania kompletnie stracił panowanie nad maszyną. Uderzył w ścianę po lewej stronie, przy pit lane, i z ciągle dużą prędkością poleciał na bandę po prawej, na poboczu, za T1. Drugie uderzenie było tak mocne, że naruszyło konstrukcję układu kierowniczego. Zawodnik na szczęście przekazał przez radio, że jest cały, ale i tak musiał udać się do centrum medycznego. Wcześniej był tam także Colapinto, który również jest cały i zdrowy.

Teraz mechaników paru ekip czekają gorączkowe naprawy przed dzisiejszymi kwalifikacjami do wyścigu. Te odbędą się wieczorem.

Ładowanie danych